alunml... Właśnie uskuteczniłaś- a nie powinnaś, szczególnie jako liderka, której zadaniem jest, by wszyscy TU dobrze się czuli- tzw. wycieczkę osobistą, wynikającą w dodatku z Twoich wyobrażeń, nie faktów i pozwoliłas sobie polecieć dość daleko, mówiąc o mej obsesji i nienawiści do mężczyzn. Na jakiej podstawie, gdzie to wyczytałaś???? Ja nigdy nie pozwoliłam sobie na nazwanie osobiście którejkolwiek z forumowiczek, która nie podziela moich poglądów, np. męską niewolnicą.
Nie mam najmniejszych powodów do nienawiści wobec facetów. Nigdy żaden z nich mnie nie skrzywdził. Zyję od 27 lat w związku z tym samym- absolutnie niepantoflarzem, męzczyzną silnym i niezależnym, ale który również szanuje moją siłę i niezalezność ( choć oczywiście przy mocnych charakterach bez tarć się nie obywa). Ale jestem szczęsliwa bo: mogę wydawać moje pieniądze- te poza koniecznymi na dom- tak jak chcę; Mogę ubierać się jak chcę i mieć, jaka chcę, fryzurę i makijaż. Mogę nie gotować obiadów, nie prac i nie sprzatać po moim facecie, bo sam to zrobi. Mogę sama udać się na imprezę ze znajomymi. Sama pojechać na wakacje. Sama decydować o mej karierze. Czuje się wolna i niczym nieograniczana ( oczywiście w ramach małżeńskiej uczciwości). I dokładnie to samo ma mój męzczyzna. Za to go kocham- że jest mocarny i z tej mocy wywodzi to, że jest w stanie udzwignąc moją siłę i niezalezność.
Bardzo dobrze również pracuje mi się z facetami. I jak już pisałam- męzczyzn uwielbiam, oczywiście nie wszystkich, tych z silnymi osobowościami, do czego mam prawo.
Buntuję się jedynie przeciwko supremacji facetów- w rodzinach, pracy, w polityce, bo ona jest faktem i to nie wynikającym z jakiś nadzwyczajnych predyspozycji męzczyzn, ich większych niż u kobiet zdolności, a ze zwyczajnej patriarcharnej tradycji mającej pierwotne źródło wyłącznie w ich sile fizycznej. Jedną z takich feudalnych pozostałości jest zwyczaj przybierania nazwiska męża, pieczętujący mężowską nadrzędność nad żoną. Tak jest, czy się to komu podoba, czy nie. BO tak było. Nawet osobisty majątek żony przechodził na własność męza- często hulaki i swawolnika- i zona nie mogła o nim decydować. O niczym niemal nie mogła decydować, była tylko dodatkiem do mężczyzny.
Choć mam dystans do wirtualnego świata- jest mi jednak trochę przykro. Nie pierwszy raz dotknęły mnie Tu ma forum osobiste wycieczki. Cóż, ktoś nazwał mnie już: złym człowiekiem, deviantką, a teraz obsesyjnie nienawidzącą męzczyzn. Ale nie po mnie jednej się przejechano... A tylu TU magistrów i dr.- in spe :))))