W sobotę wylałam na siebie gorąca herbatę - prosto na podbrzusze. Skakalam jak oszalała, szybko ściągnęłam jeansy i bieliznę i pobiegłam pod prysznic. Jednak trudno lać lodowatą wodę na tak wrażliwe miejsce. Długo tak nie wytrzymałam, bałam się zapalenia pęcherza - które i tak dostałam. T. wpadł na genialny pomysł, jakiś czas temu wsadził butelkę wódki do zamrażarki, okazała sie strzałem w dziesiątkę jeśli chodzi o skuteczne chłodzenie oparzonej skóry. Siedziałam z tą flaszką przy podbrzuszu jakąś godzinę a ona ciągle była lodowata. Tak mnie chłodziła, że musiałam przykryć się kocem, bo zaczęłam się trząść z zimna. A efekt? Po oparzeniu prawie nie ma śladu, tylko na obrzeżach rany powstały małe pęcherzyki, a od środka skóra wygląda jak zupełnie zdrowa, jest lekko wrażliwa na większą temperaturę. Teraz już nie boli :)
Tak więc warto trzymać w zamrażarce flaszkę - na oparzenia idealna!
