Ja zgodzę się z tym powiedzeniem, że dom kosztuje tyle co mamy odłożone, tyle co pożyczymy od rodziny, znajomych i banku, a i tak zabraknie ;) Sama coś o tym wiem. Szacując kosztorys dolicz sobie do niego jakieś 40%, bo pewnie tyle braknie. Jak już masz działkę uzbrojoną, projekt i pozwolenie na budowę, to masz już 1/3 za sobą. Później tylko znaleźć dobrą ekipę od robót ziemnych (Małmar polecam!), dobrych murarzy, dekarzy, tynkarzy, posadzkarzy, elektryków, hydraulików, a wykończyć mieszkanie powierzyć mężowi, bo to właśnie robocizna na wykończeniówce jest najdroższa ;)