o ile na początku największą wartością było po prostu to, że jesteśmy razem, we dwoje, o tyle teraz dochodzi wypełnienie tej naszej małżeńskiej "przestrzeni "przez dzieci, pracę i to wszystko, co niesie każdy kolejny, zwykły dzień. Taka codzienność zbliża, daje poczucie bezpieczeństwa ale może też nieść w pewnym sensie pułapki. Można nie zauważyc kiedy w małżeństwie pojawi się zmęczenie i..nuda. Trzeba ze sobą rozmawiać, o swoich potrzebach, o czym się marzy, co się czuje i mieć świadomość, że ten temat nie jest zarezerwowany dla tego wcześniejszego etapu małżeństwa. Zostałam mężatką jeszcze będąc na studiach i teraz po kilkunastu wspólnych latach małżeństwa jest może trochę mniej szaleństwa niz wtedy za to więcej stabilizacji i może spokoju potrzebnego do normalnego wychowywania dzieci. Nie znaczy to,że się nie kochamy wręcz przeciwnie, nadal chodzimy trzymając się za ręce :) ale jest odrobinę inaczej. Dla mnie cholernie budujące jest to, że w tej całej codzienności nie zgubiliśmy się nawzajem przez te 17 lat. Pamietajcie kochani! okazujcie sobie czułość nawet po kilkunastu latach, całujcie się, flirtujcie! Takie wzajemne adorowanie, czułe gesty i komplementy powodują,że ubywa nam lat.