Cóż, w tym przypadku tatuś odpowie, ale ile jest takich sytuacji, w których "rodzice" zostawiają dzieci bezmyślnie bez rzetelnej opieki? Bo ktoś pewno nimi się zajmie?
Przykład 1.
Hipermarket, sklep czynny przed świętami do 23-ej. Na dziale dziecięcym o godzinie 22:45 bawią się ze sobą na dywaniku około trzyletnia dziewczynka z około półtorarocznym chłopcem. Rodzice robią zakupy między regałami, pewnie liczą, że dzieci nic sobie nie zrobią, bo przecież "wszędzie są kamery..." Pytanie- jak szybko ktoś obserwujący dobiegłby do dzieci, gdyby coś poważnego się stało?... Mieliśmy kiedyś przykład z jakiegoś marketu w Polsce, gdy rodzice chcieli podać do sądu jakiś market, bo ich dziecko "podjadło sobie" Kreta do rur, gdy nikt na nie nie patrzył...
Przykład 2.
Kortowiada kilka lat temu. Obok mnie jakaś para z może trzyletnim dzieckiem na ramionach mężczyzny. Nawet trzeźwi- niezwykłe. Godzina była jakoś tak po 23-ej. Dziecko zsikało się na ramionach mężczyzny, ten przeklął, bo "nie mam drugiej koszulki przy sobie", ona na to: "przecież obiecali, że zabiorą go przed północą, wytrzymaj, przecież ciepło jest"... Chyba nie muszę pisać, co pomyślałam?
Jacyś ludzie obok zwrócili im uwagę, że dziecko może sobie coś odparzyć, zaczęli więc gdzieś wydzwaniać i poszli dalej... Idealna opieka nad dzieckiem... Rodzice pewnie drugie robili...