Miałam kiedyś psa o imieniu Filip... bardzo dawno temu. Bo wysokczył ajk Filip z konopii i już z nami został. jakoś teraz zawsze mi się to imię kojarzy ze zwierzęciem. tak samo jak Max (bokser znajomych), Czarek (pies u babci). Choć są takie imiona które kiedy noszą je zwierzęta jakoś nam nie przeszkadzają (Baśka dla konia, wiewiórki czy sarenki, sławetny Kubuś dla kucyka, chomika czy kanarka) ale jak słyszę, że ktoś woła do jamnika Kasia to mam mieszane uczucia - może dlatego, że sama mam takie imię...
Ogólnie jestem zwolenniczką nadawania zwierzętą ludzkich imion chociaż w tym przypadku gustuję w bardziej egzotycznych i nietypowych. Mój kot ma na przykład na imię Eneasz, pies to Aida, a wcześniejszy kot nazywał się Ziutek (od Józefa).Znajoma ma labradorkę którą nazwała Inez. A kot moich dziadków ma na imię Maciek. Myślę też że wszystko zalezy od rodzaju zwierzęcia - chyba łatwiej tolerujemy ludzie imiona u kotów (które z zasady raczej siedzą w domu) niż u psów (z którymi wychodzimy na spacer i na które wołamy wśród obcych ludzi)