w środę w drodze od lekarza wstąpiłam do sklepu zoologicznego celem zakupienia wiórek dla królika i chomika.
Tosia oczywiście rozczulona stała przy akwariach, terrariach i klatkach...
ale w pewnym momencie po prostu ją wzięlam na ręce i bez słowa wyszłam ze sklepu oddalając się od niego jak najszybciej....
było mi niedobrze....
w klatce z myszkami (w zasadzie to akwarium było) pośród worek a nawet w miseczce z jedzeniem leżały.... szczątki zjedzonych myszek....
to nie były szczątki z tego dnia, ani dnia poprzedniego.... musiały tam być od kilku dni, ponieważ były już zasuszone...
zastanawiam się cały czas: czy obsługa sklepu tego nie widzi????
czy można coś z tym zrobić? jak zareagować w takiej sytuacji?