23 lipca 2010 14:28 | ID: 256697
23 lipca 2010 14:33 | ID: 256702
23 lipca 2010 14:36 | ID: 256704
23 lipca 2010 14:38 | ID: 256706
23 lipca 2010 14:39 | ID: 256708
23 lipca 2010 14:41 | ID: 256709
23 lipca 2010 14:42 | ID: 256710
23 lipca 2010 14:57 | ID: 256719
23 lipca 2010 16:38 | ID: 256781
23 lipca 2010 16:45 | ID: 256782
23 lipca 2010 16:59 | ID: 256791
23 lipca 2010 17:19 | ID: 256804
23 lipca 2010 17:31 | ID: 256818
23 lipca 2010 19:09 | ID: 256919
23 lipca 2010 19:37 | ID: 256958
Pamiętam, jak Mati chętnie chodził do lekarza (a chorował często). Nie obchodziły go kolejki, trzeba było go zająć, bo pukał i wręcz wchodził do gabinetu. Zastrzyków też się nie bał. Gdy raz długo chorował i pielęgniarka przychodziła do domu z zastrzykiem, ja akurat wyszłam na podwórko i nie widziałam pielęgniarki. Jak wróciłam, to już był po zabiegu. Cieszyły go bańki. Gdy szedł do przedszkola trzeba było zrobić badania m.in. krwi. Od tej pory ciągle pytał "kiedy idziemy do pobrania krwi". Dziwne dziecko!!! Pewnie dlatego chciał zostać lekarzem żeby pomagać dzieciom. Nie udało się, ale może po tej wybranej bioinformatyce wynajdzie jakiś lek???
25 lipca 2010 23:29 | ID: 258080
u nas to samo! nawet nie chce dać się rozebrać od razu w histerię wpada!
chociaż jak byliśmy parę dni temu u dermatologa to tłumaczyłam mu że pani doktor tylko krostki zobaczy spytałam się czy da pani obejrzeć krostki powiedział że da i w gabinecie o dziwo pozwolił się obejrzeć!
nie wiem czy to tylko jednorazowy przypadek czy mały dorasta i rozumi co się do niego mówi :))
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.