(fot. Michał Legierski / Edytor)
Niespełna 1,5-roczna Bernatka Starska biegła do tatusia. Nagle rozstąpiła się pod nią ziemia! Dziecko dosłownie zniknęło. Okazało się, że pod maleńką zapadła się pokrywa studzienki kanalizacyjnej. To istny cud, ale dziecku nic się prawie nie stało. Po półtoragodzinnej akcji przerażoną i potłuczoną dziewczynkę uratowali strażacy i ojciec.
Maria (36 l.) i Daniel (37 l.) Starscy mieszkają w Cieszynie (woj. śląskie). Mają pięcioro dzieci. W domu się nie przelewa, bo Maria zajmuje się piątką dzieci, a pan Daniel pracuje dorywczo. – Wiadomo, ciężko jest, ale dajemy sobie radę – mówi Maria. Ostatnio dostał pracę przy budowie wędzarni w pobliskiej restauracji. Żona codziennie zanosiła mężowi drugie śniadanie. – Ubierałam starsze dzieci, brałam Bernatkę do wózka i spacerkiem szłam do męża – mówi pani Maria. Tego dnia Maria też wyszła z domu. Pogoda była piękna, dzieciaki roześmiane dokazywały, biegając wokół mamy, prowadzącej wózek. W końcu wszyscy dotarli do celu. Kiedy Daniel zobaczył rodzinę, wyciągnął ramiona do swoich pociech. Maria wyjęła z wózka Bernatkę i schyliła się, by wyciągnąć z torby śniadanie dla męża. Kiedy podnosiła głowę zobaczyła, jak jej ukochana córeczka zapada się pod ziemię! Stłumiony krzyk dziecka poniósł się echem po całej okolicy. Kobieta zdrętwiała. Daniel jak szalony rzucił się wprzód. Do dziury, w której zniknęło jego dziecko. Słyszał, że Bernatka płacze. Na miejscu natychmiast pojawiła się policja, straż pożarna i pogotowie. Niedaleko pracowała koparka, operator nie zastanawiając się ani chwili przyjechał pomóc. Kiedy odkopywał rurę, do której wpadło dziecko, Daniel leżąc plackiem przy jamie mówił do zanoszącej się od płaczu Bernatki. Po półtoragodzinnym odkopywaniu strażacy wycięli ok. 2 m plastikowej rury. Dziewczynka była już w zasięgu rąk. Dwóch najsilniejszych chwyciło Daniela za nogi i spuściło głową w dół do córeczki. Już po chwili obydwoje zostali wyciągnięci na zewnątrz. – Płakała strasznie, miała brudną buźkę i lekkie odrapania na rączkach i nóżkach, ale na Boga, była żywa! – wspomina pan Daniel. Na szczęście dziecku nic się nie stało. Po dwóch dniach obserwacji w szpitalu dziewczynka wróciła do domu. – Gdybym musiał, gołymi rękami odkopywałbym ziemię. To było najgorsze chwile w moim życiu. Słyszałem krzyk swojego maleństwa i nie mogłem nic zrobić – wspomina pan Daniel. wp.pl Straszne !!! Na szczęście wszystko dobrze sie skończyło.