Ostatnio remontowałam łazienkę - był to duży remont czyli wymiana rur, okna, nowa glazura, grzejnik i wszystkie inne urządzenia. Oczywiście wszystkie wymienione rzeczy musiałam kupić i tutaj zaczął się prawdziwy horror. Podczas tych zakupów dowiedziałam się, że Polska jest krajem "fuszerki". A dlaczego?
Po pierwsze - kupiłam dwa kinkiety, ładne białe, w salonie Max-Fliz. Wydawałoby się, że kupując w takim miejscu towar powinien być OK. Niestety - w jednym kinkiecie był za duży otwór na śrubkę i zamiast trzymać kinkiet - śrubka "przechodziła" przez dziurę. Musieliśmy podłożyć podkładkę.
Kupiłam w salonie z łazienkami meble - ładne, białe firmy Cersanit. Niestety po niespełna dwóch miesiącach w wiszącej szafce wysiadło zamykanie (było dotykowe). Ja rozumiem, że takie zamykanie może nawalić po roku, czy dwóch, ale żeby po kilku tygodniach?
Szukałam lustra 50x80 w białej ramie. Zjeździłam kilka sklepów i nic. W końcu znalazłam takie lustro na Allegro. Firma miała dobre opinie, więc zamówiłam. I co dostałam? Ramę, która w jednym miejscu miała odbity palec, a ze złączenia "wychodził" klej!
Nie wiem, czy ja tylko jestem taka pechowa, czy Polacy - bez względu na to gdzie pracują i co robią - odstawiają totalną fuszerkę.
A jakie Wy macie remontowo-zakupowe doświadczenia?