Jak się żyje pod jednym dachem trzeba ze sobą niejedno przeżyć. Wiadomo, chociaż się kochamy bywają dni różne.. różne zdania na różne tematy. Czasem tak jest że możemy się dogadać, złościmy się na siebie a w końcu nie wiadomo kto zawinił!? Gdy nam już złość przejdzie,miną ciche dni, musimy się jakoś z powrotem dogadać.. Spory i waśnie do niczego nie prowadza!
Koleżanka kiedyś opowiadała że oni z mężem po ,,takich dniach" piszą do siebie listy o tym co im na sercu leży. Inna znowu koleżanka użyła innego sposobu. Gdy jej nowo poślubiony mąż wrócił do domu tzn. ledwie do tego domu powrócił, z resztą wypłaty z kilogramem jabłek i dwoma bochenkami chleba. Nie powiedziała nic! Ale jak to facet rankiem domagał się pokarmu. Więc kochana żona nakryła do stołu, postawiła dwa talerze na każdym położyła po jabłku i kromce chleba! Facet więcej numeru jej nie zrobił! Są wspaniałą parą. A ja śmieję się do dziś!
Jakie są wasze sposoby na dogadanie się i pogodzenie?