To było z 50 lat temu. I to był taki jedyny dzień w moim życiu.
Mama wychowywała nas sama. I w związku z tym nie było zbyt bogato i nie świętowaliśmy żadnych urodzin, imienin i świat. Mówię oczywiście w sensie otrzymywania prezentów i przyjmowania gości.
Ale jeden dzień był wyjątkowy.
Przyszliśmy ze szkoły a w domu ....niespodzianka. Mieliśmy ogromne biurko, które stało na środku pokoju przy oknie. I w ten dzień, na tym biurko przykrytym papierem było coś pięknego!!!
A więc faworki ( przygotowane przez mamę), pomarańcze, oranżada, kompot. I prezenty...dla mojego brata piłka a dla mnie skakanka. Może jeszcze coś było, ale tylko to pamiętam. I zapamiętałam naszą radość i radość naszej mamy na całe życie.
I dlatego uważam , że w ten dzień nie ważne są prezenty ale właśnie ta radość. Bo prezenty mogą być skromne ale obecność najbliższych osób najbardziej się liczy.
A więc my z córką chcemy spędzić tak ten dzień aby być razem z dziewczynkami i dać im dużo radości bez prezentów. A więc wypad na basen, na lody i cały dzień wspólnej zabawy.