Poprosiłam dziś mojego męża, by z racji tego, że jestem uziemiona w domu z dziećmi (chorujemy) kupił mi tusz do rzęs. Nie miałam specjalnych wymagań ale niestety nie podałam też konkretów i obawiam się, co z tego wyjdzie. Może, gdybym podała konkretną markę, cenę i sklep w jakim ma dokonać zakupu... Ja podałam ogólniki: czarny, nie wodoodporny, nie za drogi i bez znaczenia czy pogrubiający, wydłużający czy podkręcający... Nie zapisał, bo nawet nie wiedział o czym mówię. Jak znajdzie jakąś drogerię to już będzie sukces - potem pewnie zadzwoni.
Czy Wy prosicie swoich mężów, partnerów, braci, ojców lub synów o babskie zakupy? Jeśli tak - to jak sobie z nimi radzą? Czy chętnie je dla Was robią?