„Aby poznać człowieka, należy zjeśc z nim beczkę soli” glosi stare i – moim zdaniem- mądre przysłowie.
Jednakże nowe czasy przynoszą zupełnie inną naukę: „Aby poznać człowieka wystarczy… wejść na fora, na których – jak na familie- użytkownicy egzystują pod niemal własnymi imionami i nazwiskami, zdjęciami, na których każdy może ich rozpoznać”. Wystarczy wpisać nick danego forumowicza w wyszukiwarkę i już otwiera się ogromna skarbnica wiedzy o nim. Dowiadujemy się o stanie rodzinnym, o poglądach na najrózniejsze kwestie, ba- nawet bardzo osobiste rzeczy, jak np. czyj mąż/ojciec/ brat ma problemy z alkoholem, czyj ojciec zdradził matkę, jak często uprawiają sex ze współmałżonkiem i jaki jego rodzaj preferują, jaki jest stan ich finansów, o tym, że netują w czasie pracy, że mają podłych przełożonych, konflikty z rodziną i jakiego rodzaju; jakie problemy zdrowotne. Słowem- wszystko o sobie podane na tacy każdemu, kto na forum zechce wstąpić. Nie musi się nawet logować.
Moim zdaniem, to duża nieostrożność. Ktoś kiedyś może to wykorzystać. Może rozpoznać nas znajomy i donieść szefowi, że zamiast pracować siedzimy w internecie, może dotrzeć informacja do szwagra, że jest świnią, może przypadkiem przeczytać mąż i odebrać jako nielojalność informowanie opinii publicznej, że wystarcza mu sex kilka razy w roku, może dowiedzieć się teściowa, że jest zołzą i wychowała maminsynka. Gdybym zidentyfikowała swojego bliskiego, że wywleka osobiste nasze sprawy po necie, w sposób który umożliwia naszą/ moją identyfikację, miałabym ogromny żal i odebrałabym to jako potworną nielojalność.
Czy tylko ja tak myslę? Zapraszam do dyskusji, gdzie Waszym zdaniem powinna stać granica internetowego ekshibicjonizmu, nieukrytego za niemozliwą do rozszyfrowania identyfikacją użytkownika.