Jak już większość z Was wie miałam dzisiaj "miły" początek dnia. Zaliczyłam moją pierwszą porządną stłuczkę w 14letniej karierze posiadania prawa jazdy. Nie z własnej winy. Z głupoty, zagapienia i pospiechu "pana sprawcy" który na moje nieszczęście był za mną. Nikomu nie polecam bo nie jest to najprzyjemniejsze wydarzenie.
Ale zastanawiam się jak często zdarzają się takie sytuacjie. I ilu z Was przeszło już ten "chrzest bojowy".
Zapraszam do dyskusji.