Dużo jeżdżę więc i wiele takich przypadków miałam. I co dziwnie - najmniej z udziałem TIRów. Co prawda staram sie podwójnie uważac jak widzę TIRa z litewskimi blachami, ale generalnie oni nie sa tak groźni jak osówbki.
A to na trzeciego wyprzedzają, albo na drodze szybkiego ruchu skręcając w prawo nagle taki ktoś zatrzymuje się na środku drogi, lub wyjeżdża nagle z bocznej drogi i jedzie 40 km/h...
I nie ma tu znaczenia wiek.
Ale najgorźniejsza sytuacja jak mi sie zdarzyła to było ( niestety) z udziałem TIRów i cystern.
Wracałam z Gdańska. Było już bardzo ciemno. Jechałam w kolumnie - przedemną dwa TIRy i za mną TiR, cysterna i TIR.
Na trasie jest takie miejsce, gdzie droga sie wznosi, na szczycie jest most, a po prawej stronie wysoka skarpa. Droga tam jest wąska ( dwupasmówka) i podwójna ciągła. Widocznośc była bardzo ograniczona ( noc i deszcz).
Nagle cysterna zaczyna mnie wyprzedzać mnie i dwa TIRy przede mną....
Z naprzeciwka pokazują sie światła TIRa...Powiem wam że to nieprawda że zycie przelatuje przed oczyma. Ja zastanawialam się czy jeśli w przypadku czołówki cysterny z TIRem ( co odbyłoby sie na mojej wysokości) mialabym szanse uciec na tą wysoką skarpę....i co będzie potem z moim synem...i że wolałabym zginąć na miejscu niż być kaleką przez cale życie...
Na szczęście ten z naprzeciwka zwolnił. Przez CB ochrzaniłam tego barana z cysterny...w odpowiedzi usłyszałam ze nie umiem jeździź bo on ma ileś tam ton paliwa na pace i dał rade , a ja nie....
Nogi przestały mi sie trząść dopiero za Ostródą