Odp. na: #1
– Dwa lata temu, w wiosce położonej blisko mojego miasta, pewien chłopiec bawił się jakimiś gazetami, targał je na kawałki i rzucał w powietrze. Drogą przechodziło kilku muzułmanów. Zobaczyli, że na tych fruwających strzępach papieru są jakieś fragmenty Koranu. Uznali, że chłopak dopuścił się bluźnierstwa. Zwołali całą wioskę i zaatakowali domy chrześcijan. Nie próbowali nawet rozmawiać, żeby wyjaśnić, co się właściwie stało, nie przyjmowali do wiadomości, że to przecież mały chłopak, który nie rozumie, co robi. Spalili wszystkie domy. Chrześcijanie w sąsiednim mieście urządzili demonstrację. Wtedy muzułmanie przyszli do tego miasta i także tam spalili wszystkie domy chrześcijan. Osiem osób spłonęło żywcem.
Opowiem tobie Bart moją historię z 2 klasy podstawówki. Koledzy na siłę chcieli zaciągnąć mnie na religię, która odbywała się wtedy w kościele, nie raz i nie dwa. Powiesz "przecież to są małe dzieci". Dla małego dziecka stanowiło to duży problem, a dla wychowawczyni było drobnostką rozwiązać sprawę. Kiedy szedłem do niej ze skargą po prostu mnie olewała, bo to nic wielkiego, jak byłem bity przez kolegów. Udawało mi się wyrywać na ulicy dzięki przypadkowym osobom, które też szły powiadomić nauczycieli o zaistniałej sytuacji. Ale to było jak grochem o ścianę, do czasu...
Koledzy zastawili się na mnie tak iż nie mogłem się od nich uwolnić. Stałem akurat na schodach. Jedną ręką oparłem się o ścianę a drugą o poręcz i jeden z kolegów dostał pod oko takiego kopniaka porządnego. Pozostali natychmiast się rozbiegli i do wychowawczyni ze skargą, że tak a tak zrobiłem. Wychowaczyni natychmiast nabuzowana do mojej matki z podniesionym głosem, co ja to zrobiłem najlepszego.
Mama: Przychodził mój syn do pani ze skargami?
Wychowawczyni: No, tak...
Mama: to co pani teraz chce!?
Ta natychmiast odwinęła się na pięcie i wybiegła do swego domu. Tak się składa, że ta była wychowawczyni mieszka naprzeciwko mnie...
Fakt, że różne nacje religijne są prześladowane przez inne lub rządzących w mniejszym lub większym stopniu. Faktem jest też, że Jezus podał znak rozpoznawczy prawdziwych chrześcijan, jego naśladowców: „Daję wam nowe przykazanie, żebyście się wzajemnie miłowali; tak jak ja was umiłowałem, żebyście wy też miłowali się wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, że jesteście moimi uczniami, jeśli będzie wśród was miłość” (Jana 13:34, 35). Prawdziwi chrześcijanie nie uczestniczą w demonstracjach ani nie wywołują burd i szanują inne społeczności religijne.