PRZYPADEK 7
Dr N.: Teraz, kiedy mogłaś przystosować się do swego otoczenia w świecie duchowym, powiedz mi, jak wpływa na ciebie to miejsce?
P.: Jest takie... ciepłe i krzepiące. Czuję ulgę, będąc z dala od Ziemi. Chciałabym zostać tu na zawsze. Nie ma tu napięcia ani trosk, a jedynie doznanie dobra. Po prostu płynę... jak pięknie...
Dr N.: Kiedy tak płyniesz, jakie jest twoje podstawowe wrażenie podczas przekraczania duchowej bramy?
P.: (pauza) Poczucie zażyłości.
Dr N.: Co jest tutaj znajome?
P.: (po pewnym wahaniu) Hm... ludzie... Przyjaciele... są tutaj; tak sądzę.
Dr N.: Czy postrzegasz tych ludzi jako osoby znane z Ziemi?
P.: Mam... poczucie ich obecności... Ludzi, których znałam...
Dr N.: W porządku, idź dalej. Co teraz widzisz?
P.: Światła... delikatne,... podobne do chmur.
Dr N.: Czy w miarę jak się poruszasz, te światła pozostają takie same?
P.: Nie, one rosną... plamy energii... I wiem, że to ludzie!
Dr N.: Czy to ty idziesz w ich kierunku, czy też oni w twoim?
P.: Płyniemy ku sobie nawzajem, ale ja poruszam się wolniej niż oni, bo... nie jestem pewna, co robić...
Dr N.: Odpręż się i nadal unoś w powietrzu, jednocześnie relacjonując mi wszystko, co widzisz.
P.: (milczy chwilę) Widzę teraz na wpół uformowane ludzkie kształty, od talii w górę. Także ich kontury są przezroczyste... Widzę przez nie na wylot.
Dr N.: Czy w tych kształtach dostrzegasz jakieś cechy szczególne?
P.: (z niepokojem) Oczy!
Dr N.: Widzisz tylko oczy?
P.:... Jest zaledwie zarys ust... prawie nic. (zaniepokojona) Wszystkie oczy są teraz wokół mnie... zbliżają się...
Dr N.: Czy każda istota ma dwoje oczu?
P.: Tak.
Dr N.: Czy te oczy mają wygląd ludzkich oczu, z tęczówką i źrenicą?
P.: Nie... są inne... większe... czarne gałki... promieniujące światłem... w moim kierunku... myślałam... (potem z westchnieniem ulgi) och!
Dr N.: Mów dalej.
P.: Zaczynam ich rozpoznawać - wysyłają obrazy do mojego umysłu - myśli o nich samych i... kształty zmieniają się... w ludzi!
Dr N.: Ludzi z charakterystycznymi fizycznymi cechami?
P.: Tak. O... patrz! To on!
Dr N.: Co widzisz?
P.: (zaczyna się śmiać i płakać jednocześnie) Myślę, że to... tak, to jest Larry... stoi przed wszystkimi... jest pierwszym, którego naprawdę widzę... Larry, Larry!
Dr N.: (po chwili, w czasie której moja pacjentka doszła odrobinę do siebie) Dusza Larry’ego znajduje się przed grupą ludzi, których znasz?
P.: Tak, wiem teraz, że ci, których najbardziej chcę zobaczyć, stoją z przodu... niektórzy z moich innych przyjaciół są z tyłu.
Dr N.: Czy widzisz ich wszystkich wyraźnie?
P.: Nie, osoby z tyłu są... zamglone... dalekie... ale czuję ich obecność. Larry jest z przodu... idzie do mnie... Larry!
Dr N.: Czy Larry jest twoim mężem z ostatniego życia, o którym wspominałaś mi wcześniej?
P.: (pacjentka zaczyna mówić szybciej) Tak, przeżyliśmy razem wspaniałe życie... Günther był taki silny... wszyscy z jego rodziny byli przeciwni naszemu małżeństwu... Jean zdezerterował z marynarki, aby uchronić mnie przed złym życiem, kiedy mieszkałam w Marsylii... zawsze mnie pragnął...
Pacjentka jest tak podekscytowana, że jej poprzednie życia mieszają się ze sobą. Larry, Günther i Jean byli jej mężami z różnych wcieleń, ale zarazem tą samą bratnią duszą. Byłem zadowolony, że podczas wcześniejszych seansów mieliśmy okazję odkryć, kim byli ci ludzie. Larry był ostatnim amerykańskim mężem badanej, Jean francuskim marynarzem z dziewiętnastego wieku, a Günther synem niemieckich arystokratów żyjących w osiemnastym wieku.
Dr N.: Co obydwoje teraz robicie?
P.: Obejmujemy się.
Dr N.: Jeśli byłaby tu teraz trzecia grupa, co zobaczyłaby patrząc na was oboje?
P.: (brak odpowiedzi).
Dr N.: (pacjentka jest tak pochłonięta sceną z udziałem jej bratniej duszy, że łzy płyną jej po twarzy. Czekam chwilę i próbuję ponownie.) Jak ty i Larry wyglądalibyście dla kogoś, kto obserwowałby was teraz w świecie duchowym?
P.: Zobaczyliby... sądzę... dwie bryły jasnego światła wirujące wokół siebie... (pacjentka zaczyna się uspokajać)
Dr N.: I to dzieje się po tym, jak twój mąż podszedł do ciebie?
P.: Tak... Matka! Podchodzi do mnie... Tak bardzo za nią tęskniłam... Och, Mamo... (pacjentka zaczyna znowu płakać).
Dr N.: W porządku...
P.: Och, proszę, nie zadawaj mi teraz żadnych pytań, chcę się tym cieszyć... (wydaje się, że kobieta odbywa cichą rozmowę ze swoją matką na temat poprzedniego życia)
Dr N.: (czekam minutę) Cóż, wiem, że to spotkanie sprawia ci przyjemność, ale potrzebna jest mi twoja pomoc, aby dowiedzieć się, co się dzieje.
P.: (głosem z oddali) Właśnie obejmujemy się... Tak dobrze jest być znowu z nią...
Dr N.: Jak udaje się wam obejmować, skoro nie macie ciał?
P.: (z westchnieniem rozdrażnienia) To oczywiste, obejmujemy się w świetle.
Dr N.: Powiedz mi jak to jest w przypadku dusz?
P.: To tak, jakbyś był okryty jasno świecącą chmurą miłości.
Dr N.: Rozumiem, więc...
P.: (pacjentka przerywa wysokim śmiechem, wskazującym, że kogoś rozpoznała) Tim!... To mój brat, umarł tak młodo (utonął w wieku czternastu lat podczas jej ostatniego życia). To cudowne widzieć go tutaj. (kobieta macha ręką) I jest także moja najlepsza przyjaciółka, Wilma, mieszkała obok mnie... śmiejemy się, rozmawiając o chłopcach, tak, jak robiłyśmy to siedząc u niej na poddaszu.
Dr N.: (po tym, jak pacjentka wspomniała o swojej ciotce oraz o kilkorgu przyjaciołach) Jak myślisz, co jest przyczyną tego, że wszyscy ci ludzie przychodzą, aby cię powitać w takiej właśnie kolejności?
P.: (milczy chwilę) Chodzi o to, jak wiele znaczyliśmy dla siebie nawzajem, cóżby innego?
Dr N.: I z niektórymi żyłaś przez wiele żyć, podczas gdy z innymi tylko przez jedno lub dwa?
P.: Tak... najczęściej przebywałam z moim mężem.
Dr N.: Czy widzisz gdzieś swojego przewodnika?
P.: Jest tutaj. Widzę, jak odpływa na bok. On także zna niektórych z moich przyjaciół.
Dr N.: Dlaczego mówisz o swoim przewodniku ‘on’?
P.: Wszyscy zawsze objawiamy, czego od siebie pragniemy. On zawsze przejawia wobec mnie swoją męską naturę. To jest odpowiednie i bardzo naturalne.
Dr N.: A czy czuwa nad tobą w każdym z twoich żywotów?
P.: Oczywiście, a także po śmierci... tutaj. I zawsze jest moim opiekunem.
M.Newton