Miałyście kiedyś ten problem? Małe dziecko, mąż z ogromnym apetytem, Wy na diecie, babcia z wybredną wątrobą, córka wegetarianka i inne przypadki. Macie jakieś sposoby? Kompromisy, gotowanie jednej zupy w trzech garnkach czy może przestawienie całej rodziny na podobną dietę, żeby wszyscy mogli jeść to samo?
Jak sobie radzić z taką sytuacją, żeby nie zamienić kuchni w restaurację?