Są takie potrawy, które w dzieciństwie nie chciały nam przejść przez gardło. Pamiętam jak kiedyś siedziałam 2 godziny nad zupą rybną i płakałam, ale jeść musiałam. Tak samo było z budyniem w przedszkolu. Watróbkę podstępem chowałam pod stołem i wyrzucałam po wyjściu z domu. Nie cierpiałam też kapuśniaku z młodej kapusty bo dla mnie była to zupa z trawy. Mleko? Zmora. Na samą myśl miałam nudnosci. Do dzisiaj nie tknę tych potraw. Dlatego, że mnie zmuszano do ich jedzenia.
W ogóle byłam niejadkiem i miałam nawet taki okres (kilkumiesięczny) gdy jadłam tylko suchy chleb.
A jaka była Wasza kulinarna trauma z dzieciństwa?
P.S. Sonda jest wielokrotnego wyboru.