Czy to, ze kogoś kochamy ma oznaczać, że nie będzie trudnych relacji? Nikt nie jest idealny. Żadne relacje nie będą idealne, takie, jak chcielibyśmy je wyreżyserować.
Miałam trudne relacje z mamą jako dziecko, nastolatka, wiele sytuacji wspominam jako bolesne. Także wtedy, gdy wkraczałam w dorosłość. Dopiero niedawno jest lepiej - nie tylko dlatego, że wyjechałam, że moja mama nauczyła się, że nie jestem jej własnością, że nigdy nie będę taka, jak wymarzyła - tak naprawdę to ja najwięcej zrozumiałam. I to ja mogę teraz wiele rzeczy ją uczyć i o wiele rzeczy pytać. Najwięcej zmieniło się we mnie samej, w moim postrzeganiu pewnych spraw. Mamy nie zmienię - siebie i swoją postawę mogę.
Moja mama przekroczyła samą siebie, biorąc pod uwagę to, co sama otrzymała, jak sama została wychowana. Nikt jej nie nauczył, jak rozmawiać z trudnym dzieckiem, jak okazywać uczucia, jak wspierać dziecko, jak nie sprawić, by ktoreś dziecko czuło się gorsze. Sama tego nie dostała. Myślę, że większość naszych mam i tak zrobiła krok milowy wychowując nas - uczyły się dawać to, czego same nie miały, chociaż nie bardzo wiedziały jak, chociaż rzadko wychodziło dobrze.
Kocham moją mamą, bo po prostu jest. Jestem jej wdzięczna nawet za błędy, które popełniła, za to, że nie trzymała mnie pod chroniącym od zła parasolem, że pokazała mi, co to znaczy poświęcać siebie innym. Nawet trudne relacje uczą, uczą bardzo wiele. Miłość rzadko jest słodka jak miód.