ducinaltum (2011-04-24 08:31:24)
Dlaczego księża wypowiadają się nt. rodziny? A skąd się wzięli?
A no właśnie - dlaczego wypowiadam się na temat spowiedzi? Bo przyjęłam wszystkie sakramenty do bierzmowania, bo chodziłam do spowiedzi ładnych parę lat i mam prawo powiedzieć o swoich doświadczeniach. Ludzie, których wymieniłam wcześniej, wypowiadają się w kwestiach, w których doświadczenie mają zerowe... albo przynajmniej powinni mieć.
spititout (2011-04-23 15:38:37)
Zresztą idąc takim tokiem myślenia: jeśli Watykan ma zerowy przyrost naturalny po co tak interesuje się prezerwatywami, jeśli ksiądz nie może uprawiać seksu i teoretycznie nigdy go nie uprawiał, dlaczego przemawia jak specjalista od seksualności, jeśli nie ma na utrzymaniu rodziny, nie płaci podatków i żyje z pieniędzy wiernych jest znawcą życia rodzinnego? Jeśli ktoś nigdy nie stosował antykoncepcji lub stosuje ją raz na kilka lat, to na podstawie czego ocenia stosujących ją, jeśli ktoś nigdy nie korzystał z in vitro dlaczego ocenia tych, którzy to robią? Przykładów jest mnóstwo.
I tutaj prawdą jest, że ksiądz nie urodził się w sutannie i wiadomo że wziął się z rodziny, ale przed kapłaństwem był w rodzinie dzieckiem, stroną bierną, którą raczej problemy życia codziennego omijały. Jako kapłan żyjący w celibacie nie ma nic wspólnego w praktyce z rolą męża czy ojca. Chociaż szkoda, bo wszystkim wiadomo że celibat wprowadził dopiero w 1074 roku Grzegorz VII a Pismo Święte mówi wyraźnie o nienagannym biskupie, mężu jednej żony. Szkoda, że np. u protestantów celibatu dalej nie ma a w katolicyzmie zaczął funkcjonować, zmniejsza niestety wiarygodność. Sam Apostoł Paweł ostrzegał że niektórzy zabronią zawierania związków małżeńskich, bo pierwsze praktyki związane z celibatem wzięły się od sekt gnostyckich, mieszających chrześcijaństwo z pogaństwem.
ducinaltum (2011-04-24 08:31:24)
Jeden z księży, duszpasterz małżeństw, powiedział, że gdyby nie poruszał spraw seksu, relacji miłości, wierności - nie głosiłby w pełni Dobrej Nowiny, zostawiałby małżonków samch sobie, z ich problemami, pytaniami.
A za poruszaniem spraw seksu chodzi głównie o utrzymanie patriarchalnego status quo, który istniał w plemionach, z których wzięły się 3 główne monoteistyczne religie ;)
Jeśli chodzi o poradę duchową i ktoś czuje że ksiądz jest jego przyjacielem i mu doradzi, wiadomo że do niego pójdzie i nie ma w tym nic złego. Ale jeśli widzę na forach katolickich, między innymi na wychwalanym "szansa spotkania", że ksiądz każe mężczyźnie w okresie płodnym pić ziółka a kobiecie nie prowokować sytuacji które mogą skończyć się seksem, w okresie niepłodnym współżyć tak długo, żeby przesycić się (!) seksem na te kilka dni płodnych w których zachowuje się wstrzemięźliwość, coś nie jest w porządku. Bóg nikomu nie mówił przykładowo o antykoncepcji, nie ma jej w Dobrej Nowinie, a jednak trzeba się z niej spowiadać, bo ktoś w religiach obsesyjnie pilnuje seksualności i uznał, że to się Bogu nie podoba. A co mu się podoba - tego nie wie nikt.
Ksiądz nie zostawiłby ich samych, do rozwiązywania tego typu problemów mają psychologów i seksuologów, którzy pomagają profesjonalnie. Czytałam o przypadku uczonego katechety - impotenta. Z całą pokorą to przyjmował i błogosławił Boga. Miał tylko "problem" z pożądaniem wobec żony, więc modlił się, żeby Bóg oprocz "mocy", zabrał mu też "wolę", bo uważał że odebranie mocy przy jednoczesnym rozbudzaniu pożądania jest okrucieństwem. Nic się nie działo, nie zmieniało. Zmienił to seksuolog po prostej terapii i katecheta zaczął błogosławić Boga, który zesłał na jego drogę tego właśnie lekarza. I tak też można. Szkoda tylko, że takiego podejścia w Kościele nie rozciąga się na inne sfery życia i seksualności właśnie przez patriarchat.