Abp Józef Życiński nie żyje...
"W Rzymie zmarł abp Józef Życiński, metropolita lubelski. Informację potwierdził rzecznik lubelskiej kurii ks. Mieczysław Puzewicz. Jak podało na stronie internetowej biuro prasowe Konferencji Episkopatu Polski, prawdopodobną przyczyną śmierci był wylew krwi do mózgu."
Gdy dochodziło do dyskusji czy sporów na tematy wewnątrzkościelne, zazwyczaj stałem po przeciwnej stronie niż abp Życiński. I generalnie zdania w żadnej z tych spraw nie zmieniam. Co nie oznacza, że w jakiś sposób deprecjonuję osobę księdza arcybiskupa. Wiele jego odważnych wystąpień mi się podobało, chociaż były też takie, które się nie podobały. Miał odwagę głosić godność człowieka tam, gdzie inni chcieli ją zdeptać tolerancją i pustym gadaniem dla samego gadania. Przedstawiał Ewangelię jako konkretne wyzwanie, a nie cukierkową bajkę.
Quo vadis, Katoliku?
Też się nad tym czasem Elanai zastanawiam. Bo nie trzeba daleko szukać, ale wystarczy poczytać choćby nasze Familie. Quo vadis, Katoliku, kiedy popierasz aborcję; gdy uważasz, że sex przedmałżeński jest ok, bo wszyscy tak robią; gdy nie widzisz nic złego w związkach homoseksualnych, a Słowa Biblii zastępujesz pustym hasłem tolerancji; gdy mówiąc o ślubie interesuje Cię tylko to, ile za niego zapłacisz; kiedy sam zaczynasz ustalać, co jest grzechem, a co nim nie jest - gdy sam się zaczynasz rozgrzeszać, bo "Ty wiesz lepiej"; gdy nie akceptujesz swojej płciowości i sięgasz po antykoncepcję; gdy miłość zastępujesz tolerancją i kultem neutralności; gdy jesteś pełen nienawiści do innych ludzi i Kościoła; gdy akceptujesz in vitro i zamrażanie poczętych dzieci; gdy uważasz, że życie ciężko chorego człowieka nie jest warte tyle, aby mógł żyć i oferujesz mu eutanazję; gdy mówiąc o księżach widzisz tylko pedofili, a lekarstwem na wszystko ma być wg Ciebie zniesienie celibatu; gdy nie masz odwagi i chęci bronić wiary, gdy jest deptana; gdy przyklaskujesz, gdy próbuje się usunąć wiarę z życia publicznego; gdy nie starasz się samodzielnie pomyśleć, tylko łykasz medialną papkę, jaką zaserwują Ci media? Zadałaś dobre pytanie Elanai.
Jeśli chodzi o mój osobisty stosunek do abp Życińskiego - to tak jak wspomniałem wcześniej - cenię go za to, że pokazywał, że katolicyzm jest bardzo konkretny - aż do bólu. A Ewangelia to nie bajka o tym, że wszyscy mają być mili i uśmiechnięci, ale żywa Miłość - ta, która prowadzi nigdzie indziej, jak na Golgotę, na śmierć - każdego, kto chce się nią kierować.
I Ty zadałeś teraz wiele ważnych pytań Bartt...
Szkoda, że odszedł kolejny człowiek, który próbował katolikom drogę wskazać...
Dzięki BARTT.. Hmmm... Skąd wiedziałam, że arcyb. Zyciński nie jest Twym katolickim idolem....?
A co do Twych grzechów katolika, myslę, iż przyciętny wierny Wspólnoty Radia Maryja, nie ma z nich żadnego na sumieniu.... prócz nienawiści do drugiego człowieka, który odbiega od jego wyobrażeń o prawdziwym człowieczeństwie i o prawdziwej wierze...
A dla mnie taka postawa nienawiści jest absolutnie najważniejszą rzeczą, jaka dyskredytuje katolika, jaka jest najbardziej niegodna wierzących w Chrystusie.
- Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
- Posty: 5452
I Ty zadałeś teraz wiele ważnych pytań Bartt...
Szkoda, że odszedł kolejny człowiek, który próbował katolikom drogę wskazać...
Wiesz Mamo Julki, wiele jest osób próbujących wskazać drogę. Dla każdego będzie to często ktoś inny w danym czasie. Ale można to zobrazować tym, co kiedyś powiedział Urban (chyba jedyna jego wypowiedź, jaką znam, która ma sens) "Polacy kochają Jana Pawła II ale mają w dxxxe to, co do nich mówi".
Dzięki BARTT.. Hmmm... Skąd wiedziałam, że arcyb. Zyciński nie jest Twym katolickim idolem....?
Nigdy nie mówiłem, że nim jest. Najlepsze jest to, że wcale nie musiał nim być. Pisałaś coś o uszanowaniu śmierci - a więc zachęcam do tego.
I Ty zadałeś teraz wiele ważnych pytań Bartt...
Szkoda, że odszedł kolejny człowiek, który próbował katolikom drogę wskazać...
Wiesz Mamo Julki, wiele jest osób próbujących wskazać drogę. Dla każdego będzie to często ktoś inny w danym czasie. Ale można to zobrazować tym, co kiedyś powiedział Urban (chyba jedyna jego wypowiedź, jaką znam, która ma sens) "Polacy kochają Jana Pawła II ale mają w dxxxe to, co do nich mówi".
No niestety i tu Urban miał sporo racji (choć nie wszystkich Polaków ta wypowiedź z pewnoscia dotyczy)... Weźmy chocby okres krótko po śmierci Jana Pawła II - wielkie przebudzenie sumień...na kilka tygodni...
Myślę, ze brakuje nam po prostu konsekwencji w wierze i działaniu...
- Zarejestrowany: 17.09.2008, 06:35
- Posty: 4070
A ja chciałbym zacytować wam słowa św. Pawła..
"Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadł wszelką wiedzę, i wiarę miał tak wielką, iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał - byłbym niczym. I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic mi nie pomoże. Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje /. . . /. ."
Moim zdaniem - apb. Życiński doskonale rozumiał te słowa i wprowadzał je w życie, w przeciwności do jego oponentów w KK...
A ja chciałbym zacytować wam słowa św. Pawła..
"Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadł wszelką wiedzę, i wiarę miał tak wielką, iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał - byłbym niczym. I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic mi nie pomoże. Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje /. . . /. ."
Moim zdaniem - apb. Życiński doskonale rozumiał te słowa i wprowadzał je w życie, w przeciwności do jego oponentów w KK...
I nie bez powodu najważniejszym przykazaniem jest dla ans Przykazanie Miłości - bo miłość jest początkiem i koncem wszystkiego, co dobre...
<< Pisałaś coś o uszanowaniu śmierci - a więc zachęcam do tego.>> - zignoruję tę uwagę milczeniem.
- Zarejestrowany: 10.12.2009, 22:12
- Posty: 1300
Nie odnotowałam TU na familie w wątku żadnego słowa pożegnania od Bartta i Ducinaltum. Będę szczera- głęboko mnie to zastanawia......
Od pt. nie było mnie na familie - a jak nawet jestem, nie docieram do wszystkiego.
W temacie - wieczny odpoczynek...
Jedne jego wypowiedzi i postawy cenię, z innymi się nie zgadzam. Ale jak do każdego człowieka - miałam szacunek, choć moim idolem nie był.
A to pytanie - quo Vadis, katoliku? - powinien zadać sobie każdy katolik - na ile jest wierny Bogu, na ile w ogóle zna Boga, Jego naukę.
Podoba mi się to, co napisał Bartt.
Mam nadzieję, że ta śmierć nie będzie jedynie kolejnym powodem do narzekania jednych (och, co z tym KK teraz będzie) i do ulgi drugich.
KK budowany jest przez Chrystusa i choć materiał przeróżny - w końcu ludzie są słabi i grzeszni, to Pan Bóg sobie poradzi.
Czy coraz mniej jest osób pokornych i oddanych Bogu, autorytetów? Może to my sami mniej widzimy Boga, a przez to innych ludzi. Niemal każdego dnia spotykam wspaniałych ludzi - tylko dobro nie krzyczy, nie rzuca się w oczy, łatwo je przeoczyć. Czasem to my jesteśmy od tego, by dobro innym zanieść, by zanieść innym Boga - zamiast czekać na tłum innych, którzy nas wyręczą.
Dla mnie każda śmierć przypomina o tym, że jestem w drodze - do Domu i mam tak żyć, by nie bać się stanąć w prawdzie.
A jeśli osoba, która odchodzi - przekazała coś ważnego dla nas, to od nas zależy, czy w nas to zostanie...