Czy też się zgadzacie z tym artykułem, że w ostatnich latach ulubioną rozrywką kulinarną Polaków jest - GRILLOWANIE ???
Oto ulubiona rozrywka kulinarna Polaków"Za najważniejszą przemianę po dwudziestu latach wolności Polacy uważają możliwość grillowania" - pisze Wojciech Nowicki w "Tygodniku Powszechnym".
Ulubioną rozrywką kulinarną Polaków stało się grillowanie. Jak wynika z badań dotyczących przemian ostatniego dwudziestolecia, możliwość grillowania to jedno z najważniejszych dobrodziejstw, które mamy po 1989 r. Dostępność sprzętu i powszechne posiadanie samochodu nie zmienia faktu, że znaczna część amatorów grillowania nie przestrzega podstawowych zasad współżycia społecznego. Zamiast wyjechać za miasto, Polacy grillują gdzie się da, nierzadko uprzykrzając tym życie sąsiadów – przykładem grillowanie na balkonie. Choć grillowanie jest zajęciem dość prymitywnym – sposobem gotowania tylko nieco bardziej wyrafinowanym od pieczenia na ognisku. I choć na grillu także można przygotować wspaniałe potrawy, to u nas wciąż króluje kiełbasa i karkówka.
Polska to także kraj zapożyczonych z zachodu dań, przerobionych na polską modłę. Jeśli hot-dog to z kiełbaską leszczyńską, śledź – "po japońsku", fasolka – "po bretońsku". Spolszczona została także orientalna kuchnia rodem z Chin i Wietnamu, a także popularny gyros i hamburger. A do tego dość powszechna nieznajomość wymowy zagranicznych specjałów.
Polskie karczmy – obowiązkowo stylizowane na dawne i chłopskie – są ostoją kiczu. "Współczesna karczma jest nagromadzeniem przedmiotów, sprzętów, budowli, Disneylandem po naszemu" - pisze autor. Ich wystrój to wielobarwny kolaż, któremu brak spójności. Pomieszane sprzęty: chłopskie garnki i mieszczańskie kilimy, drewniane podłogi imitujące "starość" w dopiero co otwartych budynkach, wszechobecna strzecha – to charakterystyczne elementy tych miejsc. Nie najlepiej jest także z jedzeniem. Karczma ma być "chłopska", a "jadło" jest tłuste i mięsne, a porcje ogromne. Podawane rzecz jasna nie na talerzu, ale w "kociołku" lub w "korycie". "Folklor dla ubogich sięga także języka: jada się tu "polewki" zamiast zup, "kiszkę po zbójnicku" – czytamy w "Tygodniku Powszechnym".
onet.pl