Kelner z oburzeniem - z psem !!!!!!!!!!!????????? do restauracji ?
Janek wychrypiał - ja go nie znam , on się przysiadł.
----
Dwa dni po pogrzebie Maklaka (Zdzisława Maklakiewicza) Himilsbach zadzwonił do jego matki. - Zdzisiek jest? - pyta zachrypniętym głosem. - Ależ panie Janku - dziwi się matka - przecież pan wie, że Zdzisiek umarł. - Wiem, kurwa, ale mi się w to wierzyć nie chce. Bardzo panią przepraszam. ----- - No więc, niestety nie uczęszczam do budynków teatralnych. - Dlaczego przedkłada pan teatr telewizyjny nad instytucjonalny? - No więc - jeśli mam być szczery - to przed telewizorem mogę siedzieć w slipach. - A czy wyżej pan stawia swoją twórczość literacką, czy kamieniarską? - Kamieniarską. - Czy mógłby pan wytłumaczyć naszym czytelnikom - dlaczego? - Myślę, że dlatego, że moim dziełem granitowym nikt sobie dupy nie podetrze... -------Mama z synkiem idąc ulicą zauważyła leżącego w kałuży pijaka. Pokazując na niego palcem, mówi do synka: - Widzisz synku, jak się nie będziesz uczył, to tak skończysz. Na to synek oburzony: - Ależ mamo, to jest nasz wspaniały aktor i literat, Jan Himilsbach. Na te słowa Janek wynurzył się z kałuży i z charakterystyczną chrypką przemówił: - I co, kurwa, głupio ci?!
-------
Z powodu notorycznego alkoholizmu Himilsbacha, żona wychodząc na miasto zamykała Jaśka w domu, bez kluczy. Niestrudzony w pijaństwie Jasiek wszedł jednak w układy z listonoszem. Wypatrywał go w oknie, a gdy ten nadchodził rzucał mu kasę na flaszkę. Listonosz z gorzałą przychodził pod drzwi Himilsbachów, pukał i otwierał flaszkę. Jasiek przez dziurkę od klucza wysuwał cienki wężyk i doił...
-----
Przed barem "Zodiak" w Warszawie, gdzie robotnicy układali chodnik: - "Tyle dróg budują, tylko, kurwa, nie ma dokąd iść!".
Barwna to była postać. Ale bardziej znana (i bardziej utalentowana, choć chcarakterystyczna) niż większość obecnych gwiazdek. W dodatku urodzona (wg aktu urodzenia) 31 listopada - w dniu, który nie istnieje.
To jedna z tych postaci, które lubię. Tworzyli - z Maklakiewiczem - duet, któremu w tych latach mógł dorównać chyba tylko tandem Smoleń-Laskowik.
Zdrowie Janka piję.