Nikaraguańscy żołnierze zdjęli flagę Kostaryki powiewającą nad budynkiem lokalnej administracji i wywiesili własną. Zaczęli też wycinkę znajdującego się tam lasu, co szczególnie oburza proekologiczny rząd Kostaryki.
Wyspa od ponad stu lat jest przedmiotem negocjacji pomiędzy obydwoma krajami. Oficjalne mapy znajdujące się w państwowych instytutach kartograficznych w obu krajach umieszczają ją na terytorium Kostaryki.
W XXI w. najchętniej wykorzystywanym źródłem map na świecie jest jednak internetowy serwis kartograficzny Google Maps. A tam granica pomiędzy obydwoma krajami na wysokości wyspy niespodziewanie odbija od korytarza rzeki w głąb terytorium Kostaryki. Według Google Maps wyspa Calero znajduje się więc na terytorium Nikaragui.
I właśnie z tej mapy skorzystał nikaraguański dowódca, wydając rozkaz inwazji na Calero. - Obejrzyjcie sobie zdjęcia satelitarne Google - tłumaczył dwa dni temu dziennikarzom przedstawiciel rządu Nikaragui. - Ostatnie trzy kilometry rzeki przed ujściem do oceanu leżą już w całości w naszym kraju.
- Google ma problem z oprogramowaniem, wysłaliśmy już do tej firmy pismo z prośbą o poprawienie mapy - mówił w czwartek na konferencji prasowej w San José wiceminister spraw zagranicznych Kostaryki.
Prezydent Kostaryki Laura Chinchilla wystąpiła w czwartek wieczorem w telewizji z orędziem, apelując do obywateli o spokój. - Mimo oburzenia, jakie wzbudza w nas ta agresja, musimy zachować jedność - mówiła pani prezydent. I ujawniła, że nikaraguańscy okupanci pogłębiają też koryto rzeki, a wykopany piach wyrzucają na kostarykański brzeg.
Organizacja Państw Amerykańskich ma nadzieję na sukces negocjacji pokojowych. Google szuka błędu w oprogramowaniu i na razie się w sprawie inwazji nie wypowiada.
Źródło