Choć mój mężczyzna trzydzieści lat skończył,
ciągle by się ze mną droczył.
Herbatkę gorącą trzeba podmuchać ,
i na kolanko, gdy stłucze, delikatnie chuchać.
Gdy katar i kaszel po pogotowie dzwonić,
i pielęgniarkę szczuplutką przed nim postawić.
Kanapki do pracy do rączki podać,
kolorowe koszule wiecznie prasować.
A gdy dżem jagodowy na spodnie spadnie,
włączyć syreny i nastawiać już pranie.
Na urodziny torcik z batmanem zamówić,
i szampana Picolo do dna samego wypić.
Na dywanie stos rupieci,
nie wynosi nigdy śmieci.
A gdy ja po całym dniu do wyrka wskakuję,
on słodko już śpi - wcale nie żartuję.
I choć go kocham i kochać bedę,
teściowa usłyszy wkrótce reprymendę:
albo go niańczy dalej i do siebie bierze,
albo zaczyna on zmywać talerze.
Jeśli nie - niech na jednej miotle odlatują,
zanim na obiad zupę z pokrzyw ugotują!
Mamusiu, tylko wiedz, że on dzieckiem jest
- no może tylko trochę chętniej je!