Przeczytałam kiedyś słowa… „Nigdy nie zapomnę smaku lemoniady… włoska jest najlepsza na świecie”! Uch, gdyby ją tak spróbować i poczuć się jak szczęśliwe dziecko… bajka! Spacerować uliczkami Campingu Weekend i spoglądać na Jezioro Garda uśmiechające się wśród górskich szczytów, to jakiś szczyt marzeń, coś czego tak naprawdę nawet w siedem miliardów lat nie jestem w stanie sobie wyobrazić. Miasteczko Salo opodal… kto nadał mu tak zjawiskową nazwę? Wejść w każdą uliczkę i dać się jej poprowadzić. Delektować się obecnością bliskich na tej malowniczej ziemi, bez pośpiechu, planu, celu. I w górę, i w dół, i po schodach, i po kamieniach, i wzdłuż kutych bram, i wzdłuż gęstej, oszałamiającej roślinności trzymać się za ręce, tak po prostu iść w stronę słońca. Zabrać ze sobą wygodne buty, kapelusz, który chroni przed słońcem i aparat, oczywiście. :) Całą kasę przepuścilibyśmy na lody.
A sam Camping? Daję głowę, że jest romantyczny choć nie nosi miłosnej nazwy Romantica,… to klimat tego miejsca (a patrzę tylko na dostępne w czarodziejskim necie fotografie, które są idylliczne) wytwarza we mnie stan uniesienia. Zieleń, mnóstwo kwiatów, azalie, magnolie, słoneczniki – mocno czarujący ogród botaniczny… I tu pewnie, w tej ujmującej scenerii, do cappuccina w dowolnej kawiarence dostaje się w pakiecie miłą rozmowę – taki standard, niewymuszony, szczerze autentyczny.
A dla dzieci Raj! Baseny, energetyczna wodna przestrzeń wokół. Można pląsać, wirować i do fikuśnych psiaków wypuszczających z uszu czy mordek wodę minki robić. Uwaga wilki morskie! - tu dzieci nie wspomną o telewizorze. Programy animacyjne skupione wokół „wody”, a wieczorem na „scenie” – w 100% prowadzone z pasją,… bo jak tu być ospałym w otoczeniu niebieskiej Gardy, całej w kolorowych żaglach?:-)
Myślę, że atrakcją samą w sobie jest tutejsza kuchnia. W tym regionie zwiewna, delikatna, podlana oliwą z oliwek znad Gardy, pachnąca ziołami i ozdobiona świeżymi kwiatami. Wierzę, że mniam!
Urok Campingu Weekend tkwi również w niezwykle intrygującym, dramatycznym wręcz połączeniu błękitnej tafli jeziora i spływających do nich gór. Fajnie spoglądać na to z siodełka rowera, albo z pozycji leżącej bądź każdej innej. Na pewno wspomniałabym oczom, by zrobiły jeszcze sobie miejsce na podziw dla gajów oliwnych i strzelających w niebo cyprysów.
Z punktu widzenia naszych najmodszych, zabawa to najważniejszy, najfajnieszy wakacyjny cel – tutaj to wszystko jest w pakiecie! Hmm, dla nas, ciut starszych, równie ważne jest bezpieczeństwo + zacienione miejsca ( są, są:)), brodziki (obecne!:)) oraz specjalnie przygotowane place zabaw dla najmłodszych (są piękne :)). To dobrze, że kempingi poświęcają dużo uwagi najmłoszym gościom. :)
Dumam sobie również, że najwięcej warta atrakcja campingu jest całkowicie bezpłatna, czyli wspólny czas spędzony pod chmurką, świeże powietrze, zapach trawy, barwy łąk, jezior i drzew. I również ten czas spędzony na obserwowaniu beztroskich zabaw dzieci… i to, że nagle zauważamy, że wszystko czego potrzebujemy do szczęścia jest w zasięgu ręki.
Może ten camping nie wymaga żadnej reklamy? Atmosfera jaka tu panuje jest jego wizytówką! A WYPOCZYNEK jest hasłem przewodnim! Sprawdzić to swoją stopą… tego by chyba moja - ani jedna stopa nie ogarnęła, a co dopiero serce, które i tak arytmią mnie kołysze z powodu mniejszych uniesień. Jednak taką dawkę wrażeń kosmicznych, spektakularną potęgę krajobrazu zaserwować bym mu chciała, by pamiętało, wbrew wszystkiemu, że życie nie ma końca… jak te jezioro, które jest tak długie, że wydaje się faktycznie nie mieć, i nie mieć końca.