Już niejednokrotnie pisałam czym dla mnie jest wiara. Jest to nacenniejsze dobro. iIie ważne czy to Dobro jest zawarte w postaci Boga, Manitou, Buddy czy Światowida.
Waże jest jak my do tego dobra podchodzimy swoimi czynami.
Bo na nic zdadzą się mądre słowa wygłaszane przez wszelkich kapłanów gdy są one skierowane tylko do wiernych a przez kapłanów są wypaczane.
Nie mogę zrozumieć też jak można od ubogich wymagać wyrzeczeń a samemu kapać się w bogactwie i rozpuście.
Nigdy nie przyjmę do wiadomości, że nalezy szanować i stosować Dekalog gdy z góry idzie zły przykład.
Kościół to tylko instytucja. A wiara to zupelnie coś innego. Wierzę w dobroć. Wszelką. I materialną i duchową.
I w miarę możliwości staram się tak postępować aby czynem i słowem nie uczynić innemu czlowiekowi krzywdy.
Nie jest to łatwe ale staram się .
Nie wgłębiam się w opowieści biblijne, bo w naszych czasach też można spotkać ludzi podobnie czyniących dobro i zło. I za tysiąc lat też można byłoby napisać nową biblię w którą można by wierzyć lub nie.
Słowa nic nie znaczą. I często są subiektywnie przekazywane. To tak jak z historią, która oglądana różnymi oczyma różnie jest oceniana.