Natrafiłam na promocję serów. Cena była rewelacyjna. No kto by się nie skusił! Wzięłam spory kawałek. Ale po spróbowaniu w domu strasznie się rozczarowałam! Ser smakował jak zjełczały olej.. Przy następnym pobycie w sklepie dopytałam się o ten właśnie ser.. Pani poinformowała mnie że to jest wyrób seropodobny! Tylko czemu nie poinformowała mnie o tym wcześniej!
Wyglądem niczym się nie różni od prawdziwego sera. Ale składem owszem! Mleko pasteryzowane, olej roślinny utwardzony, sól, stabilizator: chlorek wapnia, podpuszczka mikrobiologiczna, substancja konserwująca: azotan potasu, kultury mleczarskie, a nawet łój – to można znaleźć w składzie produkowanego współcześnie „sera”. Sera w cudzysłowiu, bo z prawdziwym żółtym serem ma on niewiele wspólnego.
Co sądzicie o tego typu wyrobach?