a ja miała ostatnio taką oto sytuację: wchodze do sklepu i biorę swój ulubiony zestaw: Bajczeny (mniam!) i napój Black (wiem, niezdrowo ale energii mi było trzeba!). Radośnie podchodze do kasy. Pani cała w skowronkach klaszcze w dłonie i z szerokim uśmiechem oznajmia:
" Ah jak wspaniale! Mamy teraz taką promocję na napój Black! Z batonikiem jest taniej! Ale nie z Bajecznymm tylko z Twixem lub Marsem"
Twixów i Marsów nie lubię - grzecznie zatem dziękuję i proszę o skasowanie mojego ukochanego Bajecznego... a pani na to już z miną marsową:
"ooo to ja Pani nie sprzedam" - myślę sobie- ukryta kamera ;-) Brnę: a czemu, a po co, a dlaczego Pani mnie zmusza do kupienia batonów, których nie lubię?
Bo tak i już! Pytam: kto zarządził taką promocję bo na pewno producent Blacka sobie w kolano by nie strzelił. A pani już wcale nie miła i nie sympatyczna, że nie będzie mi takich informacji udzielać. Ponownie (już tez niemiło ) proszę o udzielenie informacji czyje to zarządzenie lub rozmowę z kierownikiem a pani na to, że nie będzie ze mną rozmawiać...
Myślę sobię: o ty babo wredna! Zostawiłam zakupy przy kasie, wyszłam trzaskając drzwiami (no dobra- nie dało się trzasnąc bo miały zabezpieczenia przed trzaskaniem :) ) i poszłam pisać skargę do FoodCare! Niech wiedzą, że sprzedawcy zmuszają mnie do kupowania napojów konkurencji ;-)