Mam dylemat czy w sytuacji gdy tak ciężko o pracę nie zacząć szukać innej.
W mojej pracy obowiązuje system 3 zmianowy. Ja ze względu na dziecko chodzę tylko na dwie zmiany. W momencie gdy moja przypisana zmiana ma nocki to wtedy ja wykonuję pracę za którą nie mam nic zapłcone poza gołą stawką że byłam w pracy.
Wróciłam do pracy po macieżyńskim 20 sierpnia ubiegłego roku i od tego czasu moje wypłaty nie przekroczyły 1300-1400zł.
Umowę mam ważną do końca sierpnia 2017.
Ale zastanawiam się czy jest sens zaniedbywać tak dzieci (zwłaszcza na 2 zmiania) dla głópich 1300zł
Czy nie lepiej poszukać czegoś na miejscu, może nawet i za tą samą kasę ale już bez dojazdów i tylko powiedzmy do godz 16
A z drugiej strony w obecnej pracy mam spokój jeszcze 4 lata i sznsę na umowę na czas nieokreślony, a nowym miejscu pracy może byc różnie.
Mam dylemat i nie wiem jak postąpić żeby było dobrze
Z mężem jeszcze na ten temat nie rozmawiałam ale znam jego reakcję aż za dobrze za każdym razem gdy przychodzi sms z banku z wypłatą.
Doradźcie mi jak możecie