Postanowiłam podzielić się z Wami moją historia..
Otóż.. Mam 22 lata mieszkam z narzeczonym i jego ojcem..
Ojcem alkoholikiem i terrorysta;/
Problem polega na tym, że on cały czas mnie krytykuje, poniża wyzywa na każdym kroku powtarza, że do niczego się nie nadaje.
To boli, bardzo;(
Wychowywałam się przez 15 lat w D.Dziecka bez rodziców, których i tak nie znam, bo odebrali im prawa rodzicielskie i wraz z rodzeństwem trafiłam do d.dziecka mając 4 latka.
Życia łatwego nie miałam.
Ojciec mojego K jest strasznym alkoholikiem nie potrafi obejść się bez piwa i wódki.
Zawsze powtarza, że nie pójdzie w Polsce do pracy za 2 tys. złotych, bo on nie będzie robił za takie pieniądze.
Gnoi mnie i własnego syna na każdym kroku.
Mówi, że nie poradzimy sobie w życiu, że zginiemy.
Żyjemy skromni,e ale potrafimy jakoż mieć na bieżąco opłacone rachunki za to Pan Tadeusz NIE.
Ciągle ma jakieś zaległości .
Jak jedzie do Niemiec i wróci to nie pojedzie ponownie póki wszystkiego nie przepije i nie przepali.
Od Listopada zeszłego roku siedzi w domu i ciągle wyciąga kasę od syna.
Daj na piwo, daj na fajki, daj na paliwo..
To chore, bo ja obecnie siedzę w domu i usilnie szukam pracy.
Nie dość, że mój utrzymuje siebie i mnie to jeszcze 50 letniego ojca.
kto to widział;O
Dla mnie sytuacja jest nie do przyjęcia.
Na dodatek twierdzi, że nic nie dokładamy się do domu co rzecz jasna jest totalną BZDURĄ;/
To ja z K jeżdżę na zakupu do Biedronki i kupujemy wszystko co potrzebne do domu.
Jedzenie chemia leki to spory wydatek.
Oboje palimy paliwo też kosztuje.
Opał kupić trzeba mamy jeszcze dodatkowo swoje opłaty.
Ale Pan. T twierdzi, że nic nie robimy.
Chodź on nie potrafi zrobić zakupów pojedzie zostawi 100 zł w Biedronce i żali się ile to on kasy nie wydał.
Ciągle bierze kredyty oczywiście na syna, bo jemu w żadnym banku nie dadzą już pożyczki "
(mój ten kredyt spłaca) tak wiem, że nie powinien ale co ma zrobić? Kredyt jest na niego.
Mówiłam, żeby się nie godził zanim jechaliśmy do banku, ale tatuś zapewniał że będzie go spłacał.
Przez tego gnojka nie możemy sobie pozwolić na to by pójść na swoje.
Jestem strasznie zagubiona.
2 tyg temu doprowadził do takiej sytuacji, że kupiliśmy sobie lodówkę i kuchenkę i gotuje w pokoju..
patologia normalnie!
Kazał mi się wynosić z kuchni.
Człowiek jest nie do wytrzymania.
Ten alkohol go niszczy z roku na rok jest z nim coraz gorzej;/
Jak się z nim posprzeczamy potrafi nam prąd wyłączyć.
Czy to normalne? ;O
Nie chce tak żyć, bo dość widziałam jako mała dziewczynka;(
Jestem, totalnie załamana mam związane ręce.
Powiedział, że założy osobny licznik, a mnie wypierdoli z domu jak do kwietnia nie znajdę pracy.
Szukam, wciąż szukam bo od października siedzę w domu i już wariuje;/
Mieszkamy na wsi najbliższe miasto, a właściwie miasteczko jest 15 km dalej.
Jeden jedyny autobus jedzie koło południa później już nic, więc ludzie często jeżdżą na stopa.
Jak pracowałam w barze to jeździłam na stopa.
Jak tylko znajdę pracę i dostanę umowę wynajmujemy mieszkanie w Strzelcach Kraj. i wyprowadzamy się, bo to nie życie .
Ciągle tylko nerwy, stres, kłótnie ten człowiek jest nie do wytrzymania.
Do tego chamski jak posprzątałam w domu to potrafił się wbić w butach mimo iż podłoga jeszcze nie wyschła myłam ją na kolanach wkurzyłam się i zwróciła uwagę żeby ściągnął buty, bo posprzątane jest to wielkie oburzenie
"co Ty mi tu będziesz mówiła co mam robić jestem u siebie"
No chamstwo;/
Nic nie potrafi docenić ile człowiek by się starał ciągle będzie niezadowolony .
Powtarza, że nie będzie trzymał w domu darmozjada, taaa ciekawe jakoś jak dostałam wypłatę to cała kasa poszłam na jedzenie opłaty i węgiel sobie nie kupiła nawet bluzki za 30 zł, wolałam by było w domu.
A on śmie twierdzić, że jestem darmozjadem;/
Nie wiem co robić;(
Strasznie się wtrąca w nasze życie.
Nie rozumie, że jesteśmy już dorośli!
Nie mamy do cholery po 17 lat.
Mamy już swoje zmartwienia, swoje dorosłe życie, a on wiecznie traktuje nas jak dzieci to irytujące.