Witajcie...
Jestem mężatką od przeszło 4 lat. Od momentu narodzin naszej córeczki świat zaczął się wywracać do góry nogami. Niby małe nic nie znaczące sprzeczki, ale jednak. Od pół roku mieszkamy sami, chcieliśmy zobaczyć jak nam będzie się układać. Na początku było fajnie, ale do czasu. Od narodzin córeczki nie pracuje. Mój mąż nas utrzymuje. Ja zajmuje się domem, sprzątaniem, gotowaniem, zakupami, praniem itp. Mąż na koniec roku stracił naprawdę dobrą dochodową pracę. Obecnie pracuje za połowę poprzedniego wynagrodzenia. Zaczął być nie miły, złościć się bez powodu, krzyczeć, obrażać, i co gorsza przestał okazywać jakie kolwiek uczucia, nie mówiąc o słowie: "Kocham Cię", które nie pamiętam kiedy słyszałam.
W domu jest mnóstwo zajęć. Każda z nas to wie. Otatnio mąz dużo pracował. Dostałam od rodziców farbę białą i mieliśmy malować kuchnię, nie miał czasu, więc zrobiłam to sama, łącznie z sufitem. Po wszytskim posprzątałam i jeszcze zostałam skrytkowana :( zamiast pochwalona. Nie mamy pralki więc część worzę do mamy żeby wyprać, a to co potrzeba już to piore w rękach, ale też nie ma zadowolenia. Co drugi dzień sprzątam odkurzaczem i minimum raz w tygodniu myję podłogi mopem. Nienawidzę bałaganu, źle się w nim czuję. Do tego codzienne gotowanie obiadków, szykowanie śniadań mężowi do pracy itd. A co dostaję w zamian?
Wchodzenie w brudnych butach do domu, roznoszenie resztekdrewna od kominka, śmiecenie w każdym miejscu, naczynia wszedzie gdzie mąż usiądzie, bo nigdy nie odnosi ich do zlewozmywaka, i pełno jego ciuchów które tam gdzie położy zostawia i uważa że jest ok. Jak sobie robi kolację to kruszynki i inne obierki latają po całej kuchni, wszystko narozlewane klejące blaty, i pełno niepomytych naczyń na blatach.
Nie mam sił już na to. Powiedziałam mu że jak nie zmieni swojego postępowania to się wyprowadzę, ale to tez go nie ruszyło... Jest tak zobojętniony, że naprawdę opadam z sił. On nie widzi w tym wszystkim problemu. Uważa, że się nie zmienił tylko ja. I że ktoś musi nabałaganić żeby drugi miał zajęcie :(
Proszę pomóżcie mi bo mam dość płakania w ciemnym koncie, żeby dziecko nie widziało :(