Witam! Zwracam się o pomoc, o radę, o wsparcie. Jestem córką kobiety, która mnie niszczy i prześladuje od 13 lat. Wszystko się zaczęło od mojej decyzji o rozwodzie z mężem, kiedy wróciłam do " rodziców" Wówczas namówili mnie żeby na czas rozwodu stworzyć jedynemu mojemu dziecku rodzinę zastępczą w ich osobach. Przeszło, już przed rozwodową sprawą dziecko zostało wyłączone ze sprawy." Rodziców" mam zamożnych więc alimenty mogły odwlec się w czasie. Rozwiodłam się na jednej sprawie. I od tego czasu zrobiło się zle i bardzo źle. " rodzice nie chcieli oddać mi dziecka formalnie, sami wystąpili o alimenty od ojca dziecka i przy okazji ode mnie, choć zamieszkiwałam razem z nimi. Swoim zachowaniem zmuszali do tego aby się wyprowadziła, ale bez dziecka. Tak się stało, nie wytrzymałam presji.Zniknęłam na prawie dwa lata, żeby nie zwariować, cały czas byłam pod presją, śledzona, inwigilowana. Wróciłam przed śmiercią dziadka, bo kochałam go nad wszystko. " rodzice" przyjęli mnie warunkowo. Spisywałam się najlepiej jak umiałam, zajmowałam się nimi, dzieckiem, ogromnym domem, asystowałam w firmie ojca, rądałam drewno do kominka, byłam ogrodnikiem, opiekunką, sekretarką, pielęgniarką, sprzątaczką, kucharką, prasowaczką i praczką i BÓG wie czym jeszcze. Własne życie nie istniało, Mięło tak 9 długich lat, aż w drzwiach domu pojawił się Pan technik do naprawy zepsutej zmywarki/ Trochę z nim w trakcie tej naprawy rozmawiałam, zadzwonił następnego dnie , umówiliśmy się na randkę, dostałam zgodę od " rodziców". Pan technik po miesiącu znajomości zjawił się z pierścionkiem zaręczynowym. Wyszłam za mąż " rodzice" się cieszyli około miesiąca, do momentu gdy powiadomiliśmy ich z mężem, że chcemy się wyprowadzić, iść na swoje. Miałam okazję mieć swoją rodzinę, męża, dziecko. SUPER! jednak nic z tego z dnia na dzień wycofano mnie z firmy ojca, pozbawiono upoważnień na wszystko w co byłam zaangażowana. Atmosfera była ciężka, dziecko zle przede wszystkim nastawione do męża, a i do mnie nie za bardzo. Ostatecznie został tam z moimi "rodzicami" a ja wyniosłam się do męża. Podjęłam pracę, wyjazdową, tygodniami czasem w domu mnie nie było, nie miałam jak załatwić synowi skoły z racji tych wyjazdów służbowych, " rodzice" potrzebowali upoważnienia- napisałam, potem musiałam poświadczyć je notarialnie, gdyż mój podpis to zbyt mało ( dałam się podejść) Wymeldowali mnie na tej podstawie urzędowo, gdyż pożuciłam dziecko i z nimi nie zamieszkuję. Na dzień dzisiejszy syn skończył lat 18 i straszy mnie podaniem do sądu o bajońską kwotę alimentów 1500 zł( ojciec płaci 700 zł). Matka sle smesy z pogróżkami o najróżniejszych porach, cęsto w nocy. Ja jestem na dnie psychicznym, nie daję już sobie rady. Może ktoś z Was potrafi mi pomóc, podpowie jak dalej żyć normalnie. Z góry dziękuję. Pozdrawiam Kasia