Moja rodzina "patchworkowa"
- Zarejestrowany: 19.01.2010, 16:22
- Posty: 1183
Jesteśmy z moim mężem przykładem typowej rodziny "patchworkowej", jak to się ostatnio przyjęło mówić. On ma syna z poprzedniego związku, ja córkę z pierwszego małżeństwa i mamy też "wspólną" córcię. Ojciec biologiczny starszej córki nie interesuje się nią za bardzo. Jasne, że jest mi trochę żal, bo tu chodzi o moje dziecko, ale tłumaczę sobie to tym, ze to jego strata, że nie ma z nią kontaktu. Za to Ala ma rewelacyjny kontakt ze swoim ojczymem, czyli moim obecnym mężem. Rozmawiają czasem nawet kilka razy dziennie przez telefon i są ze soba bardzo żżyci. To tak jakby rekompensata dla Ali za to, że nie ma kontaktu z ojcem biologicznym. Najdzwniej w tej sytuacji ma moja młodsza córcia, która nie zawsze rozumie, który tata to jej tata Ale jak tylko trochę podrośnie, to wszystko jej wytłumaczę. A może Wy też macie podobną sytuację rodzinną i mogłybyście się ze mną podzielić swoimi sposobami na utrzymanie dobrych realcji?
- Zarejestrowany: 10.03.2011, 16:24
- Posty: 18894
Mój Ty patchworku kochany!!!
- Zarejestrowany: 19.01.2010, 16:22
- Posty: 1183
Ech, mama, wiesz, że ja zawsze uwielbiałam patchworki!
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
U mnie też tak jest... Mój młodszy syn (jak był mały) mówił na Matiego tatę, tez Tato.... A potem było śmiechu co nie miara, bo się zgubił dzieciak, czemu Mati tak mówi, a On nie powinien... Jednak u nas relacje z Matiego Tatą były dobre, więc zero stresu. teraz mały wie, w czym rzecz i mówi po prostu wujek:) Chyba, że się pomysli to mówi tata....
- Zarejestrowany: 19.01.2010, 16:22
- Posty: 1183
Ala mówi do ojczyma częściej po imieniu, trochę częściej zaczęła mówić "tato", jak Maja zaczęła mówić do niego "tato". Trochę smutny był dla mnie moment, kiedy mała Majusia przez chwilę myślała, że obaj tatusiowie są Ali Ale ostatnio stwierdziła, że tata jest "słodki", więc chyba nie jest tak źle
- Zarejestrowany: 18.09.2012, 14:39
- Posty: 4749
Ja sama nie wiem jak mam określić moją sytuację domową...
W rzeczywistości jest tak, że biologiczny ojciec Dorotki ma ją za przeproszeniem gdzieś (to rodzaj kary na mnie że byłam niedobra i od niego odeszłam bo był zwyczajnie nieodpowiedzialny). Ja obecnie jestem związana ze wspaniałym mężczyzną, który ma córkę z wcześniejszego związku. Dorotka mówi na niego tato, bo w zasadzie on jest dla niej ojcem - interesuje się nią, bawi się z nią, rozmawia, czyta bajki itp. Jego córka odiwedza nas czasami i wtedy całkiem normalnie funkcjonujemy, choć mam wrażenie, że był okres czasu, kiedy ona nie mogła zrozumieć dlaczego Dorotka mówi do jej taty "Tato" ale zostało jej to wytłumaczone w prosty sposób mówiąc samą prawdę (ostatnio okazuje się, że jej mama, która mieszka z osobą z którą zdradziła mojego partnera inaczej rozumie mówienie prawdy niż my i u niej jest to forma zawoalowanego kłamstwa).
Ogólnie wydaje mi się, że aby rodzina patchworkowa miała naprawdę miejsce to również powinno się mieć dobry kontakt z drugą stroną (była żona/były mąż), która ułożyła sobie na nowo życie, ale ma kontakt wciąż ze wspólnym dzieckiem. Niestety jak pokazuje życie dookoła mnie jest to mało realne - szczerze mówiąc jeszcze takiej nie spotkałam ale bardzo bym chciała, bo zapytałabym jak można tak dobrze się dogadać.
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
Ja sama nie wiem jak mam określić moją sytuację domową...
W rzeczywistości jest tak, że biologiczny ojciec Dorotki ma ją za przeproszeniem gdzieś (to rodzaj kary na mnie że byłam niedobra i od niego odeszłam bo był zwyczajnie nieodpowiedzialny). Ja obecnie jestem związana ze wspaniałym mężczyzną, który ma córkę z wcześniejszego związku. Dorotka mówi na niego tato, bo w zasadzie on jest dla niej ojcem - interesuje się nią, bawi się z nią, rozmawia, czyta bajki itp. Jego córka odiwedza nas czasami i wtedy całkiem normalnie funkcjonujemy, choć mam wrażenie, że był okres czasu, kiedy ona nie mogła zrozumieć dlaczego Dorotka mówi do jej taty "Tato" ale zostało jej to wytłumaczone w prosty sposób mówiąc samą prawdę (ostatnio okazuje się, że jej mama, która mieszka z osobą z którą zdradziła mojego partnera inaczej rozumie mówienie prawdy niż my i u niej jest to forma zawoalowanego kłamstwa).
Ogólnie wydaje mi się, że aby rodzina patchworkowa miała naprawdę miejsce to również powinno się mieć dobry kontakt z drugą stroną (była żona/były mąż), która ułożyła sobie na nowo życie, ale ma kontakt wciąż ze wspólnym dzieckiem. Niestety jak pokazuje życie dookoła mnie jest to mało realne - szczerze mówiąc jeszcze takiej nie spotkałam ale bardzo bym chciała, bo zapytałabym jak można tak dobrze się dogadać.
Artiko, wiesz, można się dogadać:) ja jestem tego przykładem:) I mój były mąż. Dla dobra dziecka zakopaliśmy topór wojenny i rozumiemy sie naprawdę dobrze, bardzo dobrze!!!!
Powiem Ci, że mój były teraz w sobotę ponownie się hajta:) I bardzo się cieszę z tego powodu. Jego kobietka jest w ciązy i mój Mati będzie miał brata lub siostrę:) Nawet na wesele jedzie:)))
- Zarejestrowany: 18.09.2012, 14:39
- Posty: 4749
Ja sama nie wiem jak mam określić moją sytuację domową...
W rzeczywistości jest tak, że biologiczny ojciec Dorotki ma ją za przeproszeniem gdzieś (to rodzaj kary na mnie że byłam niedobra i od niego odeszłam bo był zwyczajnie nieodpowiedzialny). Ja obecnie jestem związana ze wspaniałym mężczyzną, który ma córkę z wcześniejszego związku. Dorotka mówi na niego tato, bo w zasadzie on jest dla niej ojcem - interesuje się nią, bawi się z nią, rozmawia, czyta bajki itp. Jego córka odiwedza nas czasami i wtedy całkiem normalnie funkcjonujemy, choć mam wrażenie, że był okres czasu, kiedy ona nie mogła zrozumieć dlaczego Dorotka mówi do jej taty "Tato" ale zostało jej to wytłumaczone w prosty sposób mówiąc samą prawdę (ostatnio okazuje się, że jej mama, która mieszka z osobą z którą zdradziła mojego partnera inaczej rozumie mówienie prawdy niż my i u niej jest to forma zawoalowanego kłamstwa).
Ogólnie wydaje mi się, że aby rodzina patchworkowa miała naprawdę miejsce to również powinno się mieć dobry kontakt z drugą stroną (była żona/były mąż), która ułożyła sobie na nowo życie, ale ma kontakt wciąż ze wspólnym dzieckiem. Niestety jak pokazuje życie dookoła mnie jest to mało realne - szczerze mówiąc jeszcze takiej nie spotkałam ale bardzo bym chciała, bo zapytałabym jak można tak dobrze się dogadać.
Artiko, wiesz, można się dogadać:) ja jestem tego przykładem:) I mój były mąż. Dla dobra dziecka zakopaliśmy topór wojenny i rozumiemy sie naprawdę dobrze, bardzo dobrze!!!!
Powiem Ci, że mój były teraz w sobotę ponownie się hajta:) I bardzo się cieszę z tego powodu. Jego kobietka jest w ciązy i mój Mati będzie miał brata lub siostrę:) Nawet na wesele jedzie:)))
a) Jestem Ewa
b) Podziwiam Twoją sytuację w takim wypadku. Ja nie znam nikogo, kto potrafiłby bez żadnych przekąsów ze sobą rozmawiać po rozwodzie. W mojej rodzinie było kilka z czego chyba tylko kuzynka utrzymuje kontakt z byłym mężem ale jest to na zasadzie suchych informacji i przekazywania sobie dziecka. Może trochę cieplejsze rozmowy są prowadzone z matką byłego, ale to już inna para kaloszy.
Wszystkie kobiety jakie znam najprawdopodobniej noszą w sobie głęboką urazę do byłych (nawet jeśli z logicznego punktu widzenia nie powinno jej być bo np. to one zdradziły) i nie potrafią z nimi rozmawiać. Ja gdybym miała pewność, że moja córka zyskałaby na kontakcie z biologicznym ojcem to spróbowałabym przełknąć ogromny ból jaki mi sprawił aby jej to umożliwić. Na szczęście dla mnie takiej sytuacji nie ma.
- Zarejestrowany: 05.05.2017, 18:32
- Posty: 4
Cześć, jestem studentką etnologii. Obecnie uczę się we Wrocławiu i badam rodziny patchworkowe, relacje nowych parterów i ich dzieci, miłość i inne emocje w nowo tworzących się rodzinach. Jeśli któraś z Pań lub Panów obecnych tutaj chciałaby udzielić mi wywiadu na temat rodziny, domu. Proszę o kontakt :) Wywiad może być przeprowadzony przez Skypa.
m.cedzidlo@outlook.com