Jestem mężatką od 10 lat, wcześniej z mężem byliśmy 6 lat i mamy dwie córki 6 i 8 lat. Jestem sfrustrowana bo mąż ciągle sprawia mi przykrości. Ostatnio była rocznica ślubu a on zapomniał ale przykre jest to że nie próbował tego naprawić. Jak mu przypomniałam o rocznicy to nic nie powiedział a jak potem wróciłam do tematu to powiedział że co niby ma powiedzieć, przepraszam? To był taki gwóźdź do trumny bo wcześniej tez nie było dobrze. Miałam nadzieję że mąż przez rocznicę spróbuje coś naprawić. Na wspólnych wakacjach (a mąż dużo pracuje więc rzadko bywa w domu) przez parę dni właściwie ze mną nie przebywał tylko odchodził gdzie indziej, nawet raz przy śniadaniu dosiadł się do znajomych i żartował że pewnie będę miała pretensje o to… ja siedziałam przy innym stoliku z dziemi. Przez te parę dni dużo myślałam o tym że skoro już na wakacjach jesteśmy oddzielnie to jaki sens bycia razem ale on na parę dni przed wyjazdem do domu zmienił się diametralnie. Zaprosił na kajak, był bliżej. Ja byłam zraniona i było mi ciężko się uśmiechać ale nie chciałam psuć wakacji i nie poruszałam jego wcześniejszego zachowania. W domu jednak nie wytrzymałam i zapytałam o co chodziło w jego przemianie a on na to że ja to bym chciała za rączkę chodzić a jemu tak pasowało bo on tak się luzuje i nie musimy być ciągle obok siebie. Dziś na moje pytanie czy mam nie gotować porcji dla niego skoro nie zjadł powiedział, że nie jest głodny bo zjadł chleba a je tylko jak jest głodny ale jak nie chcę to nie muszę dla niego gotować. I to są właśnie tego typu teksty z jego strony. Ostatnio powiedział że przychodzi do domu tylko dla dzieci bo ja jestem niemiła i uśmiecham się tylko do innych a do niego nie. Jestem spokojną osobą która raczej stara się wyjaśniac a nie mieć tylko pretensje ale on nie chce rozmów. Uważa że wracam ciągle do tego samego a on nie ma ochoty o tym gadac. Wtedy rozłącza telefon albo wychodzi. Powiedział że jak chcę wylewać żale to mam w ogóle nie dzwonić do niego itp. A jak potrzebuję rozmów to mam pisać pamiętnik. Napisałam mu smsa że nie wytrzymuję tego i chcę odejść tylko nie wiem jak. Jak spytałam go dlaczego jest tak niemiły dla mnie i czy ja mu robię przykrości a on na to że jak ma być miły skoro ja mu mówię o rozwodzie. Dziś powiedział że jak chcę odejść i wziąć rozwód to mam zielone światło. Myślę że nasze natury bardzo się różnią. On nie lubi wspólnych wyjść, rozmów, czułości, seks rzadko a ja potrzebuję miłości, bliskości, rozmów, kompromisów. Dodam że mąż kiedyś bardzo mnie zranił. Gdy urodziło się drugie dziecko, miał romans przez pół roku. Wtedy mnie ignorował, ja odchodziłam od zmysłów… ciągle płakałam prosiłam by powiedział o co chodzi. Gdy odkryłam że ma inną kobietę w pewnym sensie odczułam ulgę bo wiedziałam przynajmniej dlaczego tak się zachowuje. On wtedy płakał, przepraszał, prosił bym dała mu szansę. I dałam. Ale nie mogłam przeżyć że przez tak długi czas mnie ranił, patrzył jak ja cierpię i nic sobie z tego nie robił i w końcu on powiedział że jeśli mam ciągle przeżywać to może faktycznie lepiej się rozstać, nie za bardzo uśmiechało mu się tego słuchac, bo raczej tylko słuchał bez komentarza. Ale trafiliśmy do psychologa, tam mówiąc o mężu płakałam. Pani psycholog była zdziwiona że mąż nie reaguje i się go spytała co on czuje jak widzi że jak tak płaczę, a on powiedział że … nic, że widzi że płaczę. Potem powiedział że on nie musi chodzić do psychologa bo jemu to nie jest potrzebne i raczej bym sama chodziła. Dodam, że pracuję i nieźle zarabiam, mąż dużo mniej i chyba przez to jest niedowartościowany. Mamy dobre warunki do mieszkania, gdybym się przeprowadziła dzieci miałyby gorzej.. ale czy to ważne. Czy warto bym męża prosiła o rozmowę. Ostatnio gdy coś zaczynam to on mówi – już mówiłaś. Często to są tylko monologi – dodam że spokojne. Powiedział, że nie chce rozmawiać o nas. Jego romans raczej wykluczam, pracuje zwykle z moją mamą. Wydaje mi się, że gdy będę tak wszystko w sobie dusić w końcu się rozchoruję. Żal mi mojego poukładanego życia i dzieci ale emocjonalnie nie wytrzymuję takiej ignorancji. Czy ktoś taki może kochac? Mąż czasem mówi że kocha ale raczej rzadko. Ja już sama nie wiem co do niego czuję, najbardziej to żal, czasem gdy mnie ignoruje to nienawiść. Może zacisnąć zęby i tak żyć..ale ja nie umiem. Gdybym tylko ciągle się uśmiechała to mąż byłby zadowolony, tylko że on mało od siebie wymaga, sam nie podejmuje inicjatywy w obowiązkach domowych i przy dzieciach, rozmów też nie…