Mam problem
Witam wszystkich mam nie mały zapewne problem z facetem a właściwie z dwoma. Mam 23 lata jestem w związku juz ponad 5 lat z chłopakiem z mojego roku. Na poczatku wszytko było pieknie jakto zawsze bywa ale po 2 latach zamieszkalismy razem to znaczy ja zamieszkałam u niego z jego rodzina (która jest ok zwłaszcza jego mama) wszytko było ok do puki on zaczoł pracowac i przepijac te pieniadze nie wychodził ze mna nigdzie tylko z kolegami. Nie potrafiłma nawet w żaden sposób do niego dotrzec a gdy sie postawiłam ze wyprowadze sie to mnie sam spakował i jeszcze uderzył po twarzy wyprowadziłma sie ale na krótko bo po tygodniu przychodził i blagał ze wiecej tak nie bedzie wiec wrociłam i znowu kilka tygodni było spokoju ale nie na długo bo znowu zaczoł pic i mnie obrażać nie wytrzymałam nerwowo wyjechałam do siostry do Angli on został w Polsce na odległosc wszsytko sie ukladoło obiecywał wiele wiec wrociłam po 8 miesiacach. Wygladało wszytko ok ale znowu tylko do czasu. Wiec postanowiłam ze ja tez zaczne sie spotykac z przyjaciółmi i tak to sie stało (tyle ze ja miałam czas tylko wieczorami bo jednak miała i prace i swoje obowiazki w domu) jak zaczełam sie spotykac to poznałam fajnego chłopaka Grzeska co prawda jest starszy odemnie o 9 lat ale sadziłam ze jest madrzejszy lecz tak sie nie wydaje spotykam sie z nim juz od 2 miesiecy czasami miedzy nami jest dobrze wie takrze o moim partnerze u którego mieszkam ale gdy pytam czy cos wiecej miedzy nami bedzie to ucieka od odpowiedzi nie potrafi rozmawiac ze mna czesto mowi ze zadaje duzo pytań. Czasami jest tak czuły ze nie poznaje go a w wiekszosci czasu jest tak samolubny i oschły ze nawet nie chce mi sie z nim przebywać. A moj problem polega na tym ze teraz wraca moj partner z Holandi i boje sie ze wszystko wyda sie a ja zostane z niczym. Czy powinnam ciągnac to z oboma az do wyjasnienia wszelkich sytuacji czy musze juz teraz wybrać i co mam wybrać?????????/