W przyszłym tygodniu Mąż ma II zmianę czekają więc mnie samotne wieczory w domu. Mimo iż wiem, że sama nie będę, bo są jeszcze dzieci, ale brak mi go wtedy. Pamiętam, że kiedy dziewczyny były małe nie cierpiałam wręcz tej jego II zmiany. Wszystko przy dzieciach musiałam robić sama: kąpanie, przebieranie, usypianie itp. Kiedy dziewczyny w końcu zasnęły, ja często też padałam z wyczerpania. Oj, potrafiły mi one dać do wiwatu. Teraz jest już trochę inaczej, dziewczyny podrosły, nie potrzebują pomocy w samoobsłudze, ale brak Męża wieczorami odczuwam do tej pory.
Jak Wy radzicie sobie podczas samotnych wieczorów? Brak Wam ''kogoś'' czy korzystacie z wolności?: