Witam,
Ciężko w to uwieżyć mi, ale odeszłam od męża 04 października, jestem w 100% zdecydowana że chcę rozwodu. Mąż podniósł na mnie rękę i wtedy zrozumiałam jak naprawdę mnie traktował przez ten czas jak byliśmy razem. Przyznał mi się w e-mailu, że był złym mężem, że spowodował bardzo niską samoocenę w mojej osobie i błagał o wybaczenie. Niestety nie potrafię mu wybaczyć.
W tej chwili twierdzi, że zmienił pracę i że chodzi do psychologa, który robi mu terapię jakimiś prądami. Sprawdziłam go, nadal pracuje tam gdzie pracuje, a co do psychologa, to ręce opadają, bo mówi raz że Pani psycholog zabrania mu się spotykać ze mną a za chwilę pisze że pozwoliła mu się spotkać ze mną. Wiele by tego wymieniać, w jaki sposób próbuje zrobić ze mnie kretynkę bylebym tylko uwiezyła w jego bajeczki.
Nie mamy dzieci, ani żadnej wspólności majatkowej.
Dokucza mi w tej chwili samotność, nie wiem czy powinnam się z kimś spotykać? Lata mi lecą i boję się że kiedyś zostanę sama, mam głównie na myśli dziecko, którego bardzo chciałam :((
Co myślicie ??