Według badań nawet połowie Polek zdarza się udawać orgazm.
Około 43% z nas przyznaje się, ze orgazmu nie doświadczyło nigdy...
Jednak dlaczego tak wiele kobiet, zamiast próbować rozwiązać ten - jakby nie było - problem, udaje satysfakcję?
Powodów wymienia się wiele:
- kobiety nie chcą zranić partnera,
- są zmęczone i chcą, aby seks dobiegł końca [!],
- nigdy nie doświadczyły orgazmu, ale wstydzą się dot ego przyznać, uważają się przez to za gorsze, oziębłe,
- nie potrafią otwarcie rozmawiać o seksie, swoich i partnera potrzebach,
- straciły zainteresowanie seksem, ale zgadzają się na niego nie chcąc urazić partnera.
Jak Wy zapatrujecie się na takie "udawanie"? Czy ma ono sens? Co zrobić w sytuacji, kiedy kobieta ma problemy z osiągnięciem satysfakcji? Lub odwrotnie - bo sytuacja może przecież dotyczyć też mężczyzn - tylko, ze tu udawać raczej trudno...