Hej!
Jestem 8 miesiąc po ślubie i szczerze mówiąc nie jestem szczęśliwa tak jak powinnam.Przed ślubem były objecanki typu że będe miała wszystko teraz po ślubie wszystko się zmieniło.Ciągle się kłócimy a mój mąż nawet nie wie w czym jest problem w czym zawinił.Z natury jestem nerwową osobą i niepowinnam się denerwować w moim stanie (bo jestem w zagrożonej ciąży) ale niepotrafie inaczej reagować na zachowanie mojego męża.Na dodatek nie mam żadnego wsparcia.Niepowiem bo wcześniej przed ślubem też się kłóciliśmy i to nawet częściej niż teraz ale teraźniejsze kłótnie są agresywniejsze i kończące się niczym. Jestem na utrzymaniu męża w związku z czym siedzę całymi dniami w domu.Nasze kłótnie zazwyczaj zaczynają się tym że ja mówię mężowi co mnie złości czym mnie uraził a on nie wie o co chodzi (albo udaje) tak jakby niewiedział co robi i czepia się czegoś co nie ma współnego z kłótnią albo próbuje mnie udobruchać.Tak jak wczoraj byłam zła na niego że niepoinformował mnie (po pracy) że wróci późno do domu bo trafiła mu się dorywcza fucha po fariancie.Gdy z łaski zadzwonił do mnie że dopiero wraca z warszawy doszło do kłótni ponieważ powiedziałam mu że zamiast wrócić do domu gdzieś się szwęda i chla (co rozpoznałam po głosie że jest w stanie nietrzeźwym i czego nienawidzę).Powiedział mi tylko że trafiła mu się fucha i nasza rozmowa dobiegła końca bo on sie obraził że ja go oskarżyłam że jest podcięty.Potem było tylko kilka niemiłych esów i cisza.Gdy mąż wrócił późnym wieczorem do domu zaczął się przytulać do mnie jakby nigdy nic (co mnie jeszcze bardziej drażni) a mnie odżucał smrut alkoholu.No i znowu zaczęła się kłótnia bo ja mu powiedziałam czemu mnie zdenerwował a on swoje że powinnam się cieszyć że załatwił taniej wózek dla dziecka (o czym mnie tez poinformował przez tel) i że wiecznie mi nic niepasuje.Czasami nienawidzę go za to jak się zachowuje.Niewidzę go prawie całymi dniami i martwie się o niego i chciałabym wiedzieć co się z nim dzieje.Czy to takie dziwne?Bywały dzionki kiedy potrafił zadzwonić i rozmawiać ze mną kilkanaście minut w czesie pracy a wczoraj nawet niełaska było powiadomić że późno wróci.No i na dodatek te jego kłamstwa.Okłamał mnie nie raz dlatego straciłam zaufanie do niego i jeśli wiem że kłamie mi w żywe oczy to jeszcze bardziej się denerwuję że robi ze mnie idiotkę.Wczorajsza kłótnia zakończyła się tak jak i każda inna niczym.Ja się popłakałam on mnie przytulił i usnął.Chyba należały mi się jakieś wyjaśnienia?Czasami mam wrażenie że jemu niezależy na mnie.Dziś też cisza nie wiem co się dzieje z nim gdzie jest i czy wogóle wróci do domu.Nawet przychodzą mi myśli o zdradzie.Inaczej sobie wyobrażałam małżeństwo z nim a czy może trwać małżeństwo bez zaufania?Mam swoję przeżycia niemiłe z facetami dlatego tez niechciałabym żeby to się powtórzyło i żeby ktoś ze mnie robił idiotke.Proszę o poradę czy powinnam zrobić coś w związku z ta sytuacją czy powinnam wziąść rozwód albo separację czy może za bardzo histeryzuje?Czekam na odp.