Zazwyczaj wracała do domu autobusem, ale potem odwoził ją już „kolega z pracy”. Wiedziałam, że coś jest nie w porządku, bo matka – pokornie znosząca wszystko to, czym obarczał ją ojciec – nagle zaczęła stawiać na swoim. Prowokowała awantury, straszyła go rozwodem. Mimo że wiedziałam o tym, że rodzice w ogóle się nie kochają, to i tak na myśl o potencjalnym rozwodzie dostawałam spazmów – wspomina Michalina.
więcej: http://dziecko.onet.pl/67652,6,11,dziecko__ofiara_malzenskiej_zdrady,artykul.html