Sylwiaws (2011-09-21 08:42:35)
Dla mnie wyczynem jest wsiąść do autobusu z wózkiem w godzinach szczytu...
Ja dlatego przestałam korzystać a usług miejskiego przewoźnika! Widziałam karteczkę na jednym z autobusów, że z wózkiem nie można i muszę czekać na kolejny kurs...! Jeśli już nawet nie ma takiej karteczki... ludzi tłum i patrzą się na mnie jakbym im co najmniej miała krzywdę wyrządzić i gotowi są wypchnąć mnie z tego autobusu. Kierowca nie lepszy. Patrzy tylko w te lusterka i wzrokiem pogania, bym wsiadła ale podwozie obniżyć?! Oczywiście, że nie bo traci wtedy cenne minuty... Raz zdarzyło mi się widzieć, jak kierowca wysiadł, by pomóc wnieść kobiecie wózek. Byłam wzruszona... ale za mało takich kierowców!
Poza tym bezpieczeństwo mojego dziecka! Siedzi sobie w wózku z zablokowanymi kołami i co? I pchają się tyłkami i gniotą mu główkę - autentycznie raz zwróciłam (całkiem grzecznie) uwagę kobiecie - która siatkę z zakupami wepchnęła mi do wózka i przygniotła małą... Zabrałam ją na ręce ale wtedy co? Nikt nie ustąpi miejsca - bo po co a jeszcze mi się oberwało od kierowcy, który krzyczał przez cały autobus, że albo stosuję się do przepisów albo wysiadam!!! Skandal!Oczywiście wysiadłam i z wózkiem i wielkim brzuchem (jakiś 7-8 miesiąc to był) szłam sobie przez miasto. I wiecie co? Było mi lepiej niż w tym autobusie zadufanych w sobie ludzi!
O przeprawach wózkiem przez miasto wiele by pisać. Mój mąż śmiał się ze mnie, że jak mówię o spacerze, to pakuję dzieci do auta i wywożę do lasu i dopiero tam spacerujemy. Mówi, że jestem wygodnicka... OK. Dałam mu szansę a i tak dostał fory bo szedł tylko z jednym wózkiem i nic poza tym. Ja najczęściej idę pchając wózek (parasolkę) obładowany ubrankami - bo wiadomo, jak to matka: może będzie padał deszcz, może wiatr, może spadnie śnieg do tego pieluchy, jakieś jedzenie w razie czego, picie, owoce, dokumenty, telefon i kilka innych drobiazgów i ... drugie dziecię za rękę!!! Chodzę jak wielbłąd i nic dziwnego, że wpadam w furię jak nie mogę przejść chodnikiem, bo ktoś zapomniał o pozostawieniu przepisowego 1,5m! Albo jak mam wjechać pod 30cm krawężnik z ulicy po której cały czas coś jedzie i trąbi a ja mam tylko jedną rękę... Wracając do męża... Przeszedł się tylko kawałeczek po naszym osiedlu i powiedział, że będzie mi tankował auto gdy tylko zajdzie potrzeba