Czasami nie mam już siły. Jesteśmy ze sobą już dosć długo i mamy dziecko. Jak sie poznaliśmy był zupełnie innym człowiekiem. Teraz okazało sie, że on uważa ze od domowych spraw jestem wyłącznie ja. Ja sprzątam, piorę, gotuję, zajmuję sie dzieckiem a on bałagani, nie pomaga a na pytanie czemu nie buduje więżi z dzieckiem odpowiada: "To ja mam sie dzieckiem zajmować?!". Nie dość, ze mi nie pomaga to jeszcze dokłada mi pracy. Zostawia swoje ubrania byle gdzie, czasami szafę ma załóżkiem a jak go prosze, zeby wyniósł do łazienki bo piorę to mówi: "A Ty nie mozesz tego zrobić? To tylko chwila roboty, nawet nie pięc minut" Zostawia wszędzie papierki, chusteczki itp.-odzew jest ten sam. Wczoraj w spaniu po południu przeszkadzał mu płacz dziecka. Potem nawrzeszczał, że poprosiłam go o przyniesienie odkurzacza z garazu "I co jeszcze...moze mam jeszcze odkurzyć?!" Tylko jak ja mu zapieprzałam po piwko do sklepu bo po powrocie z pracy robił jeszcze do wieczora na dworzu i mi się go żał zrobiło to Ok. Ja siedze w domu i NIC nie robię ale jak go prosze, zeby zrobił cokolwiek a broń boże zajął się dzieckiem to już jest wielka praca. Bardzo mnie to boli i czuję, ze mnie nie szanuje. Bardzo go kocham ale coraz trudniej znosic mi tą sytuację. Nie zawsze oczywiście tak jest ale szczególnie te wybuchy złości zdarzają sie zupełnie bez zapowiedzi. W jednej chwili mozemy sie śmiać a w drugiej jest krzyk bo mu sie nie spodobało coś co powiedziałam. Co robić?