Witajcie, Czy wasze mamy was krytykują, podcinają skrzydła. Chodzi mi tu o osoby już dorosłe, zamężne, osoby żonate, mające dzieci lub nie . Czy traktują was jabyśmy byli nadal dziećmi?
10 sierpnia 2011 09:03 | ID: 608455
moja mama urodzila mnie bardzo wczesnie bo jak miala skonczone 17-nascie lat...wiec moim wychowaniem zajela sie babcia i tak, kazdy chlopak byl zly,kolezanki to powinnam z samymi najlepsyzmi sie tylko zadawac,ubieram sie jak fleja,z moim mezem nic nie osiagne bede biedna,mojego wtedy chlopaka a obecnego meza zezwala od alkocholikow,meneli i cpunow...a jak zaszlam w ciaze to normlanie armagedon byl bo dorobilam sobie kule u nogi bo przeciez jak jest dziecko to czlowiek jest przywiaznay do chalupy chodzi nie zadbany-bo przeciez codziennie powinnam chodzic do fryzjera:)...a zeby bylo smieszniej po 20 latach mojej mamie sie pryzpomnialo ze ma corke i na pocieszenie powiedziala mi ze powinnam sie rozwiesc z mezem i on powinien placic alimenty wtedy bylabym najszczesliwszym czlowiekiem,skrytykowala takze fakt ze zajmujemy sie jej domem podczas jej nieobecnosci remont wykonany przez mojego meza ktory chcial cos sam zrobic zbey zaoszczedzic i sie nauczyc to wogole jakas partanina...ale nie dalam sie dalej robilam swoje i obie odpuscily i mam spokoj...a co do tesciow to zloci ludize nie wtracaja mi sie w nic i nie krytykuja za nic czasem tylko tesciowa podpowie jak o cos zpaytam w koncu wychowala trojke dzieci i pracuje w przedszkolu:)...
10 sierpnia 2011 18:47 | ID: 608954
Oj tam, oj tam... Mama jaka by nie była to zawsze będzie naszą JEDYNĄ mamą. Moja mama pokłóciła się ze swoją (moją babcią) na śmierć i życie. Nie widują się już 5 lat i pewnie "zobaczą" dopiero na pokgrzebie jednej z nich (z racji wieku przypuszczam, że babci). To jest dopiero przykre...
Jeszcze bardziej przykre jest to, gdy ktoś nie ma mamy z przyczyn losowych... Troszkę pomarudzić można i fajnie poplotkować z kimś na ten temat w tym wątku jednak warto też widzieć tą kolorową stronę... Zastanówmy się... co by było, gdyby JEJ (mamy) nie było? ...
10 sierpnia 2011 20:20 | ID: 609002
Oj tam, oj tam... Mama jaka by nie była to zawsze będzie naszą JEDYNĄ mamą. Moja mama pokłóciła się ze swoją (moją babcią) na śmierć i życie. Nie widują się już 5 lat i pewnie "zobaczą" dopiero na pokgrzebie jednej z nich (z racji wieku przypuszczam, że babci). To jest dopiero przykre...
Jeszcze bardziej przykre jest to, gdy ktoś nie ma mamy z przyczyn losowych... Troszkę pomarudzić można i fajnie poplotkować z kimś na ten temat w tym wątku jednak warto też widzieć tą kolorową stronę... Zastanówmy się... co by było, gdyby JEJ (mamy) nie było? ...
też o tym pomyślałam . Mojej mamy nie ma już 2,5 roku na tym świecie i brakuje mi jej bardzo . Nieraz wiele bym oddała , abym znów miała na kogo ponarzekać , a tak naprawdę nie była aż taka zła ...
10 sierpnia 2011 22:17 | ID: 609099
Moze jestem zwyrodnialym dzieckiem i jedyne co odczuwam z wiezi z moja mam to fakt ze ona mnie urodzila nie powie mi ktos ze jelsi kogos nie ma przez 25 lat bo dziecko bylo problemem,bo nie mozna bylo chodzic na dyskoteki,wyszalec sie bo obowiazek sie urodzil to po takim czasie wymaga od dziecka zbye ja kochalo,pryzlatywalo z kazdym problemem poza tym jaka matka mowi wlasnemu dziekcu ze chciala je usunac i ze aby byc szeczsliwa nie robic sobie drugiego dziecka i rozwiesc sie z mezem i w sadzie sadzic sie o alimenty...sorry ale nikt mnie nie przkeona ze matka jaka jest taka jets...kazdy popelnia bledy nie ma chodzacych idealow...ale na wychowywanie mnie juz troszke za pozno a gdzie ona byla jak jej potrzebowalam...pamietam siebie jako zaplakane dziecko gdy wychodzila na noc z kolejnym facetem?...uwazam,ze pomimo tego ze urodzila mnie tak wczesnie i ze byla mlod ai popelniala bledy to nie zowlnilo jej to z faktu jej braku w moim zyciu i najtrudniejszych chwilach...mysle ze zrozumieja mnie te osoby ktore sa w bardzo podobnej sytuajci zreszta mam wspaniala tesciowa u ktorej moge znalezc wsparcie i takze mnie rozumie...
10 sierpnia 2011 22:18 | ID: 609103
a co by bylo gdyby mojej mamy nie bylo?...nie urodzilabym sie ja proste:)...
10 sierpnia 2011 22:31 | ID: 609118
Moze jestem zwyrodnialym dzieckiem i jedyne co odczuwam z wiezi z moja mam to fakt ze ona mnie urodzila nie powie mi ktos ze jelsi kogos nie ma przez 25 lat bo dziecko bylo problemem,bo nie mozna bylo chodzic na dyskoteki,wyszalec sie bo obowiazek sie urodzil to po takim czasie wymaga od dziecka zbye ja kochalo,pryzlatywalo z kazdym problemem poza tym jaka matka mowi wlasnemu dziekcu ze chciala je usunac i ze aby byc szeczsliwa nie robic sobie drugiego dziecka i rozwiesc sie z mezem i w sadzie sadzic sie o alimenty...sorry ale nikt mnie nie przkeona ze matka jaka jest taka jets...kazdy popelnia bledy nie ma chodzacych idealow...ale na wychowywanie mnie juz troszke za pozno a gdzie ona byla jak jej potrzebowalam...pamietam siebie jako zaplakane dziecko gdy wychodzila na noc z kolejnym facetem?...uwazam,ze pomimo tego ze urodzila mnie tak wczesnie i ze byla mlod ai popelniala bledy to nie zowlnilo jej to z faktu jej braku w moim zyciu i najtrudniejszych chwilach...mysle ze zrozumieja mnie te osoby ktore sa w bardzo podobnej sytuajci zreszta mam wspaniala tesciowa u ktorej moge znalezc wsparcie i takze mnie rozumie...
To inna sytuacja. Zrozumiałe jest, że czujesz nienawiść i wielki żal. Matka to ktoś, kto bardziej niż inni musi uważać na słowa. Ja słyszałam wiele złego od ludzi. Bolało, ale to taki chwilowy ból, który przemija z upływem czasu...Słowa matki zostają na zawsze w pamięci. Nawet jeśli jesteśmy w stanie wybaczyć mamie jej słowa, to nie znaczy, że zostaną one wymazane z naszej pamięci. Moja mama powiedziała kiedyś do mnie coś bardzo podobnego... Pamiętam ten dzień doskonale. Stałam w rogu pokoju a gdy dotarło do mnie co mówi to zaniemówiłam. Pamiętam tylko, że osunęłam się na podłogę a po chwili wstałam i bez słowa wybiegłam z mieszkania. Miałam 14 lat. Wróciłam po 24 godzinach. Moja mama mnie nie szukała a po powrocie zachowywała się tak, jakby się nic nie stało... gdy weszłam, zapytała czy chcę kolację.
Moja mama też nie jest wzorem do naśladowania. Wiele razy się jej wstydziłam. Jako babcia też średnio się sprawdza jednak ja nadal wmawiam sobie, że przecież mam ją jedną. Nie zerwę z nią kontaków zupełnie bo to nie w moim stylu jednak nie mogę mówić o bliskiej więzi... Tak już w życiu jest - rodziców się nie wybiera. Jedni rodząc się mają cudowny start, rodzinę, piękne dzieciństwo a inni twardą szkołę życia.
10 sierpnia 2011 23:08 | ID: 609143
Ja straciłam mamę, gdy miałam 12 lat. Po 1,5 roku chorowania na białaczkę zmarła. I nawet czekał już dawca w Kolonii, ale mama niestety przeszczepu nie doczekała. I choć miałam tylko 12 lat pamiętam ją doskonale. Jej piękne, kręcone włosy, piwne oczy i ciepły uśmiech. Oraz to,że była dobrym człowiekiem. Pomagała ludziom - z zawodu jako lekarz, ale także jako przyjaciel. Potrafiła wszystko: gotować, piec, kłaść płytki, ściany malować, łowić ryby, była świetnym lekarzem, kierowcą, wspaniale dbała o ogród...Mogłabym tu chyba całą stronę wypełnić jej zaletami. Po prostu była niezwykłym człowiekiem i niezwykłą mamą. Nie raz brała nas z siostrą na wagary- jesienią na grzyby, wiosną nad jezioro. Miała fantazję, talent plastyczny i bardzo silną wolę.
Ja mogę ją dziś tylko wspominać i brać z niej przykład. Tęsknię za nią i bardzo mi jej brakuje. Ale wiem, że Tam ma lepiej i że kiedyś się z nią spotkam.
10 sierpnia 2011 23:13 | ID: 609147
słowa mamy być może bolą . W chwili , gdy jej zabraknie - brakuje , nieraz nawet tych bolesnych słów ....
11 sierpnia 2011 00:00 | ID: 609171
mojej mamy już niema wśród nas....urodziła nas ośmioro ,dbała jak mogła i nigdy w zyciu nie podcinała żadnemu skrzydeł tylko z matczyną troską bacznie obserwowała jak tam które z jej pociech sobie radzi.Była troskliwa ,choć nie zawsze cierpliwa....mam nadzieję że chociaż w części jestem klonem mojej mamy Irenki
11 sierpnia 2011 19:18 | ID: 609725
Owszem to co powiedziala odbija sie glosnym echem w srokdu i bardzo boli...ja nie zrywam z nia kontaktow jesli chce porozmawiac nie dorzucam tego...wiem tez ze popelnila wiele bledow jako bardzo mloda matka...tylko mnie jej tak bardzo brakuje ze odczuwam tak jakby jej nie bylo,bo nie mam jej nawte fizycznie gdyz wyjechala za garnice tym bardziej ten kontakt jest minimalny a kiedy tu przyjezdza do kraju i staram sie wyciagnac reke ona pali mosty i kloci sie ze mna bardzo ostro i nie moge za nic zrouzmiec jej takiego zachowania...czy jestem rozzalona? jak bylam mlodsza owszem teraz to bardziej boli i uraza rane na sercu, zal mam tylko za to ze tak naprawde nigdy jej nie bylo...dlatego chce dac moim dzieciom przede wszytskim siebie bo mis cie nie przytuli jak mama,cieplo i czule i z miloscia a lalka nie powie ci prosto z matczynego serca kocham cie,nikt ani nic nie zastapi nam matki...ale kazdy z nas popelnia bledy to nie to ze ja nienawidze moja matke za to co mi zrobila po prostu jej dla mnie nie ma nie odczuwma tej wiezi jaka panuje miedzy dzieckiem,moja relacja z nia to bardziej starsza i mlodsza siostra niz matka i corka...
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.