Wierzycie w ten przesąd?
Bo ilekroć idziemy z wózeczkiem,za każdym razem sąsiadki pytają, czy mamy przypiętą kokardkę....
Jak objawia się takie "zaczarowanie"? I jak później odczarować nasze dziecko?
13 lipca 2011 08:44 | ID: 586562
na chrzcinach mialam o tym kazanie...
nie mialam kokardki bo mam czerwony wozek;))))
13 lipca 2011 08:45 | ID: 586563
a nie wiem, podobno bywa potem marudne, boi się...ale moje się chyba nie zauroczyło (jak do tej pory ) :)))))
13 lipca 2011 08:47 | ID: 586565
Nie wierzę w takie zabobony. Choć pamiętam, że teściowa gdy przyszła w odwiedziny, to od razu przypięła małemu czerwoną kokardkę. Ja oczywiście od razu się zbuntowałam, ale potem dla świętego spokoju przypięłam mu do wózka malutkie czerwone serduszko.
13 lipca 2011 09:09 | ID: 586577
Czy wierzę? Zależy w jakim sensie. Na pewno nic dobrego to dziecku nie przyniesie. Natomiast zaszkodzić - może. Jak każde bałwochwalstwo. Szczytem wszystkiego jest łączenie takich pogańskich obyczajów z chrztem.
13 lipca 2011 09:15 | ID: 586582
moja byla tesciowa byla u mnie w szpitalu,nosila i bawila mala a potem ona mi marudzila i plakala,nie chciala spac
przyszla polozna bo myslala ze glodna,to dokarmic ja chciala,ale akurat skonczylam ja karmic
polozna wziela ja na rece,ponosila i byl spokoj
kupilam do wozka potem wstazke czerwona
jakis czas mala plakala mi tez przez sen
czasem az sie zanosila
13 lipca 2011 09:20 | ID: 586586
Też się nasłuchałam gadki "gdzie czerwona kokardka":) W każdym bądź razie kokardki do dziś nie mamy i żyjemy ;)
13 lipca 2011 09:22 | ID: 586589
Nie miałam kokardek ani innych czerwonych rzeczy przy wózku poza sytuacjami kiedy Młody miał na sobie coś czerwonego. Marudny nie był. Zauroczyć Go też nikt nie zauroczył. Nie wierzę w uroki.
13 lipca 2011 09:28 | ID: 586597
Ludzie z reguły nie wierzą w takie "uroki" ale dla spokoju przywiązują czerwoną kokartkę.
13 lipca 2011 09:31 | ID: 586605
a ja wierze, i mam na to dowod moja starsza córka
13 lipca 2011 09:42 | ID: 586621
Warto przeczytać lekki, ale mądry tekst: Przesąd goni zabobon.
13 lipca 2011 10:23 | ID: 586658
u nas był taki przypadek znajoma poszła na spacer z malutkim dzieckiem a tam dużo osób to patrzyło to to to tamto po powrocie dziecko zupełnie inne marudne płaczliwe przez kilka dni wytrzymali a potem pojechali przelali wosk nad dziecko i jak ręką odjął
13 lipca 2011 10:39 | ID: 586665
U mnie ta sama sytuacja była kiedy urodziłam pierwszego syn i córkę i mówili mi by wieszać gdzieś w wózku czerwoną kokardeczkę bo mi zauroczą dziecko ale ja się tym nie przejmowałam i one były grzeczna chociaż nie jedni się nimi"zachwycali".
13 lipca 2011 10:44 | ID: 586670
Bzdura, nie wierzę w te zabobony. A to, że miałam czerwony wózek to był przypadek.
13 lipca 2011 10:48 | ID: 586672
Jestem chrześcijanką. Wierzę Bogu, a co do zabobonów i przesądów - potem zbiera się tego żniwo. Nierzadko potrzebna jest dodatkowa modlitwa, księża egzorcyści sporo mogą powiedzieć, bo rodzice "zabezpieczali się" przed wyimaginowanymi zauroczeniami, ocierając się o magię. Tak jak z horoskopami, wróżbami, zaklęciami... Chyba ciągle za mało się mówi o konsekwencjach zabawy w czary.
Przyjaciele - katolicy - zamiast kokardki przyczepili na wózku synka Cudowny Medalik - z wizerunkiem Matki Bożej. Nie jako "amulet" - a jako oddanie dziecka w opiekę Matki Bożej. W końcu to katolicy. Dziecko zostało ochrzczone, jak podrośnie - medalik będzie nosił. Albo wierzy się w Boga według danego wyznania albo służy bożkom.
Ciekawy tekst został zlinkowany.
13 lipca 2011 10:55 | ID: 586678
U mnie Teściowa wierzyła w takie rzeczy i jak sie Maja urodziła sprezentowała mi do wózka czerwona kokardkę i medalik(!).
Mnie było wszystko jedno, ot gadżet.
Raczej nie wierzę w takie rzeczy....
13 lipca 2011 11:05 | ID: 586690
Połączenie czerwonej kokardki i medalika? Jako zabepiecznie w każdą stronę, tak? Spotykam się z tym, jest to także definiowane jako bałwochwalstwo.
13 lipca 2011 11:30 | ID: 586722
Bzdura, nie wierzę w te zabobony. A to, że miałam czerwony wózek to był przypadek.
Dla mnie to tez bzdura,wózek równiez miałam czerwony,maz go kupywał a on nawet nie zna takiego zabobonu,
13 lipca 2011 13:29 | ID: 586841
nie wierzę w takie zabobony, śmieszą mnie
13 lipca 2011 14:06 | ID: 586871
Ja też nie wierzę w ten cudowny czerwony kolor, wózek miałam zielony wszyscy zachwycali sie dzieciątkiem jak to bywa a mała zawszw była grzeczna. Tak samo jak przesąd o tym że niewolno mierzyć brzuszka w ciąży czy przechodzić pod sznurkiem na bielizne bo dziecko sie owinie w pępowine i udusi, nie prawda. Ja będąc w ciąży chodziłam pod sznurkiem i mierzyłam brzuszek bo miałam szyte sukienki ciężowe, a mała urodziła się bez niczeg.Będąc w ciąży poparzyłam sobie rękę a mała niema śladu. To tylko zabobony
13 lipca 2011 14:09 | ID: 586874
W co wierzą wykształceni ludzie? W większości, w to samo co ci gorzej wyedukowani. Poziom wykształcenia nie zawsze wpływa na sceptyczny stosunek do przesądów. Szczególnie, gdy chodzi o zdrowie i życie dziecka.
Czy ktoś może na nas rzucić urok?
Przesądów na temat ciąży, porodu i pielęgnacji maluchów jest bardzo dużo. Wiele z nich wzięło swój początek w czasach, gdy śmiertelność noworodków była bardzo wysoka, doszukiwano się ponadnaturalnych przesłanek śmierci dzieci. Część z zabobonów przetrwała do dziś, młode mamy, mimo rozwoju medycyny, wciąż wierzą w czerwoną wstążeczkę przy wózku czy łóżeczku dziecka. Ale symboliczna wstążeczka to szczyt góry lodowej, bo przesądów jest bardzo wiele.
Oszukiwanie przeznaczenia
Jednym z zabobonów jest to by nowonarodzonego dziecka nie przenosić przez próg, gdyż jeszcze nie ochrzczony maluch nie jest, według wierzenia, chroniony przed siłami nieczystymi. Dlatego dawniej noworodka wnoszono do domu przez okno, by być pewnym, że nikt nie rzuci na dziecko złego uroku. Wodę po kąpieli malucha wylewano po kilku dniach o zachodzie słońca. Dopiero chrzest pozwalał rodzicom odetchnąć z ulgą. Jak łatwo się domyślić zwyczaj wnoszenia dziecka do domu przez okno obecnie nie cieszy się zbyt dużą popularnością. Trudno sobie wyobrazić, by mieszkając na ósmym piętrze wynajmować do tego celu dźwig!
Przesądy, które przetrwały do dziś
Zakaz kupowania rzeczy dla nienarodzonego dziecka. Wciąż wielu przyszłych rodziców boi się kupić wyprawkę dla bobasa. Internetuka Malinka90 pisze:
„Niestety znam parę przypadków rodziców, którzy zbyt wcześnie kupowali maluchowi rzeczy a później stali nad pustym łóżeczkiem... Nie ma co wariować zawczasu. Ja zaczęłam dopiero kupować tydzień przed porodem.“ Przesąd ów historycznie wynikał z tego, iż prawdopodobieństwo poronienia, niedonoszenia ciąży było bardzo duże, dlatego, nie chcąc zapeszać, kobiety zwlekały z przygotowaniem wyprawki dla dziecka.
Odkładanie kompletowania wyprawki można racjonalnie wytłumaczyć. Jak jednak wyjaśnić wiązanie czerwonej kokardki na łóżeczku lub wózku noworodka? Jest to praktyka zupełnie magiczna. Zadaniem czerwonej wstążeczki jest ochrona dziecka przed złym urokiem. Czerwony kolor odstrasza złe moce, chroni dziecko przed zauroczeniem. Ten pogański zwyczaj jest praktykowany w wielu rodzinach. Ci, którzy deklarują, że w przesądy nie wierzą wyjaśniają, że czerwona wstążeczka nikomu krzywdy nie zrobi a jeżeli może uspokoić babcie, ciocie czy przesądnego wujka, to czemu nie?
http://dziecko.onet.pl/62198,6,9,chrzest_czy_czerwona_kokardka,artykul.html
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.