Jestem załamana. Mój ojciec jest alkoholikiem. W gruncie rzeczy jest dobrym człowiekiem, tylko ta " choroba" go zabija. Niszczy wszystko, każde wspólnie spędzone dobre chwile, nasze miłe wspomnienia. To już nie jest ta sama rodzina co 10 lat temu, nie potrafimy ze sobą rozmawiać bo ciągle jest nerwówka. Najgorsze jest to, że tato nie chce się leczyć. On uważa, że nie mam problemu, że jeżeli będzie chciał to może nie pić - dlaczego tak jest??? Boże ile już razy z nim rozmawialiśmy, nic nie pomaga, ani groźby ani błaganie... Ja już nie mam sił, tak jak mama i rodzeństwo. Tak bardzo go kocham i nie mogę patrzeć jak alkohol niszczy jego i nasze życie. Pisząc to teraz, nie mogę powstrzymać łez. Nie wiem co będzie dalej... Boję się przyszłości