Zmarła, gdyż sumienie lekarza nie pozwoliło mu na przeprowadzenie badań.
W maju 2004 roku dziewczyna zgłosiła się do lekarza; była w 4-5 tygodniu ciąży. W tym czasie miała bóle, wymioty i biegunkę. Początkowo wiązano je z ciążą, ale potem zdiagnozowano u niej wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Dziewczyna trafiła do szpitali w Pile, Poznaniu i w Łodzi.
- W pilskim szpitalu usłyszałam: "Pani córka za bardzo zajmuje się swoim tyłkiem, a za mało ciążą" - mówiła matka kobiety, z którą w 2005 r. rozmawiała "Gazeta Wyborcza".
W tych szpitalach wykonywano jej badania i przepisywano leki (m.in. sterydy i antybiotyki). W czerwcu 2004 roku zdiagnozowano u niej ropień. Zwróciła się więc o badanie endoskopowe. Jednak w szpitalu w Łodzi odmówiono jej tego badania (endoskopia może doprowadzić do przerwania ciąży). - Sumienie mi nie pozwala - powiedział lekarz. We wrześniu dziewczyna poroniła, a niespełna miesiąc później zmarła z powodu szoku septycznego, spowodowanego sepsą.
źródło: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,6792839,Odmowili_badan_dziewczynie_w_ciazy__Sprawa_w_Strasburgu.html
Czy lekarz w tej sytuacji nie powinien był ratować życia dziewczyny? Możnaby stwierdzić, że ze względu na klauzulę sumienia dziewczyna teraz nie żyje. Co o tym myślicie?