Środkowy palec od wieków wciąż mówi to samo: "hey man, fuck off".
"Nowojorskie hello", "the bird", "the finger", "autostradowe pozdrowienie", "kanadyjski kierunkowskaz". Imion, którymi go ochrzczono, jest już obecnie pewnie z kilkadziesiąt...
Według antropologa społecznego Edwarda T. Halla 60 procent całej naszej komunikacji obejmuje środki niewerbalne. Daniel Goleman twierdzi, że bez użycia słów wyrażamy aż 90 procent wszystkich swoich emocji. Mimo że pochodzenia większości gestów nie znamy, a adekwatności użycia równej ich liczby wyjaśnić nie potrafimy (bo kto wie, dlaczego na pożegnanie machamy dłonią?), manualne wypowiedzi stanowią część słownika każdego z nas.
Kto, komu i kiedy po raz pierwszy pokazał środkowy palec i co dokładnie miał wtedy na myśli? Tego raczej nigdy się nie dowiemy. Jednak są na ten temat pewne teorie. Już w 1644 roku angielski lekarz i myśliciel John Bulwer uważał gest ten za "naturalny wyraz pogardy i obrazy", używany przez osoby niesłyszące. Najpopularniejsza internetowa hipoteza na temat genezy popularnego fucka odsyła nas jednak aż do czasów wojny stuletniej, a mówiąc konkretniej do roku 1415, kiedy to pod Azincourt starły się wojska króla Anglii, Henryka V, i francuskiego władcy, Karola VI. Kluczową siłą, której Francuzi obawiali się wtedy najbardziej, byli najlepsi w całej ówczesnej Europie angielscy łucznicy. Dalekosiężna broń, ciskająca strzały na blisko 300 metrów, pustoszyła szeregi kontynentalnej armii, nic więc dziwnego, że wziętym w niewolę wyspiarskim łucznikom Francuzi ponoć obcinali środkowy palec, niezbędny przy naciąganiu długiego angielskiego łuku. Ten ostatni wykonany był z drewna cisu, czyli angielskiego yew, a kiedy szala zwycięstwa w bitwie przechyliła się ostatecznie na stronę Anglików, ci w geście triumfu rzekomo unosili w górę dłoń i wystawiali zeń zachowany środkowy palec, okraszając ten gest okrzykiem: "We can still pluck yew!", co miało znaczyć mniej więcej tyle, co: "Wciąż możemy szarpać cis", a zarazem: "Jeśli chcecie je obciąć, musicie sobie po nie przyjść".
Wprawdzie już z samego kontekstu można by wyczytać emocjonalne zabarwienie wspomnianego gestu, domniemane przeistoczenie się później wspomnianego "pluck yew" w niezwykle podobnie brzmiący zwrot mówiący o tym, kto komu może skoczyć, uznać już jednak należy za bujdę. W ogóle cała ta historia, mimo swego niewątpliwego uroku, wydaje się być niestety nieco naciąganym wymysłem ery forów i blogów i choć nikt nie przeczy temu, że uradowani posiadaniem wciąż kompletnej dłoni angielscy łucznicy mogli pozdrawiać swoich przeciwników, machając do nich środkowymi paluchami, wydarzenia tego i tak nie można by uznać za źródło pochodzenia pospolitego fucka, to bowiem, jak zdają się świadczyć dowody, umiejscowić należy dużo wcześniej, w czasach starożytnych.
Wprawdzie najstarszy z odkrytych przykładów użycia najdłuższego palca w nieuprzejmym kontekście odkryto jeszcze w antycznej greckiej komedii – arystofanesowskich "Chmurach" (V wiek p.n.e.), rzec by można jednak, iż wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. To bowiem Rzymianie właśnie spopularyzowali ten, przejęty na fali fascynacji kulturą Grecji, falliczny gest na terenie podbitej przez siebie Europy, a zwany przez nich z łacińska digitus infamis i digitus impudicus (palec bezecny i nieobyczajny) środkowy paluch nie tylko służył wyrażeniu wyższości nadawcy komunikatu nad jego odbiorcą i pokazaniu, kto tu kogo może na symboliczny pal nasadzić, ale także według niektórych domniemań miał chronić tego pierwszego przed rzucanymi przez interlokutora urokami.
onet.p
Czy ten artykuł dał wyjaśnienie...???
A jak Wy uważacie... z czym to się wiąże... ???
A tak na marginesie... nigdy nie pokazałam tego
"gestu"... a jak jest z Wami... ???